Udało mi się w miarę sprawnie załatwić sprawy związane z wypłaceniem ,,becikowego" na które właśnie czekam i wyczekałam bowiem trafiłam na przerwę... swój zasiłek macierzyński w ZUS-ie na który też czekam a konto świeci pustkami powoli...
Tą nockę co to miałyśmy spędzić u mojej sis oczywiście zaliczono i o dziwo moje dziecko spało u ciotki jak aniołek prawie całą noc poza pobudkami na jedzenie nic tylko sypiać po ludziach haha.
Mam takie a nie inne zdanie na temat młodych rodziców, którzy każdy weekend podrzucają dziecko dziadkom a sami imprezują lub odpoczywają od dziecka... Choć mała jest czasami BARDZO wymagająca bowiem dużo płacze i ma problemy z zasypianiem nie potrafiłabym tak. Nawet kiedy daje ją komuś na spacer od razu chcę, żeby wróciła a jak proszę o pomoc i popilnowanie każdą inną osobę poza moją mamą mam wrażenie, że cały świat pomyśli, że się jej pozbywam bo mi ciężko. Dlatego miałam opory przed zostawieniem jej na całe popołudnie u dziadków no ale stało się i póki co nie nastąpi to znowu szybko... za to tego samego dnia na noc pierwszy raz została u babci, gdzie mama dojechała oczywiście po 3 godzinach stęskniona bo wcześniej razem z tatusiem odwiedzili nowo otwarty klub w Katowicach, którego właścicielem jest nasz dobry kolega...
Osoby z okolic zapraszam do miejsca, gdzie robią najlepsze koktajle alkoholowe i bezalkoholowe :)
http://www.facebook.com/hardcock.katowice
Logistyczne planowanie wyjść opracowuję powoli do perfekcji bowiem teraz moje wyjście kończy się na zabraniu ze sobą wózka, dwóch toreb, osłonki na wózek, a czasami i fotelika jak jedziemy gdzieś autem plus wózek z nami oczywiście i tak też było kiedy postanowiliśmy bardzo rodzinnie bo z siostrą, szwagrem, Nadią, moją mamą, rodzicami szwagra i jego babcią plus Martynka i jej cały majdan udać się na cały dzień do Chorzowa, do parku na spacer i relaks...
Zgadnijcie jak to się skończyło? Jechaliśmy jak sardynki bo przecież z nami jechały dwa wózki i dwa foteliki a dodatkowo moja mała chciała ciągle jeść więc co drugą ławkę mieliśmy postój na karmienie, chyba mieli mnie dość haha.
Pamiętacie moją sesję z brzuszkiem? Ta sama zdolna osoba obiecała mi jeszcze w czasie ciąży, że jak urodzę zrobimy kolejną tzw. noworodkową no i tak też się stało. Było ciężko bo ,,BEKSA" nie chciała współpracować ale między jednym a drugim karmieniem i bujaniem udało się jej pstryknąć między innymi takie zdjęcia:
*
Odkąd pojawiła się Tyna jakoś przestałam myśleć o tych smutnych aspektach życia a tu nagle dowiedzieliśmy się, że odeszła Krzysia ciocia, którą pożegnaliśmy i właśnie wtedy naszła mnie myśl, że jeśli ktoś na świat przychodzi, ktoś inny musi mu zrobić miejsce...
*
Na koniec wspomnę o tym, że dwie wizyty u lekarzy, które mnie stresowały już za nami i zarówno oczka jak i brzuszek (miedniczki nerkowe) w porządku także czeka nas jeszcze szczepienie i mamy spokój z lekarzami do 3 miesiąca, kiedy znowu zaliczymy okulistę i USG bioderek :)
Zdałam sobie ostatnio sprawę dzięki Polly, że nowy adres i to co się tu pojawia kręci się wokół jednego tematu ale w sumie z myślą o tym przeszłam między innymi w nowe miejsce... Mam nadzieję, że mimo tego, że dużo tu Martynki nie nudzicie się aż tak :)
Ja na nudę nie narzekam za to na brak snu napewno bowiem męczą nas kolki i zaciekle z nimi walczymy kropelkami od wczoraj... czekam na efekty jakiekolwiek...weekend spędziłam cały u mamy łącznie ze spaniem i z niedzieli na poniedziałek Martyna nie spała od 17 do 1 w nocy i wszystkie te godziny była noszona, karmiona a płacz i tak był i to jaki ;/
Ja to tylko czytam co mnie czeka :P
OdpowiedzUsuńA pisanie o dziecku i świat kręcący się wokół dziecka to dla mnie naturalna kolej rzeczy i nie widzę w tym nic złego. Też mam w pamięci to co napisała Polly, ale jak tylko kobieta dowiaduje się o ciąży to cały świat i światopogląd sie zmienia niestety i nic na to nie poradzimy :)
Zdjęcia Martynki cudne są:) W Chorzowie była i nic nie powiedziała :P
zdjęcia przepiekne sa :))
OdpowiedzUsuńej no nie róbcie ze mnie potwora. Nie chodzi o to, że nie macie pisać o dzieciach bo to normalne ale żebym miała tu jeszcze i o czym innym poczytać skoro mnie dzieci póki co nie interesują ;P
OdpowiedzUsuńkolki muszą same minąć. Żadne kropelki nie pomogą. Będzie dobrze! Polly nie jesteś potworem. Zaglądasz na mojego bloga, a jest m.in. o moim Młodym.
OdpowiedzUsuńślicznie wygląda Martynka :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPromyczku to zrozumiałe, że piszemy o tym co się u nas dzieje a co się może dziać u młodej mamy, która jest przywiązana do dziecka haha
OdpowiedzUsuńPolly spokojnie :)
Smykolandio wiem, wiem ale spróbować nie zaszkodzi bo jak słyszę jak ona płacze...
Dziewczyny muszę się z Wami zgodzić, że zdjęcia są super na tyle, że mam problem z wyborem tych do wywołania...