Martyna bardzo szybko okazała się alergikiem i o dziwo alergikiem póki co pokarmowym choć ani z mojej strony, ani ze strony K. nie ma nikogo uczulonego na jedzenie... Zgodnie z zaleceniem pani dr przeszłam na dietę bezbiałkową więc moje MENU z bardzo monotonnego stało się bardzo monotonne i ubogie... jednak mimo ,,poświęcenia" poprawa była minimalna a dodatkowo pojawiły się nowe objawy więc albo moja dieta nie przynosiła efektu albo pojawił się nowy alergen. Dlatego, kiedy my z K. bawiliśmy się na weselu a Martyna była u dziadków i piła swoje mleko dla alergików i NIE PŁAKAŁA na kolejnej wizycie u naszej alergolog zapadłą decyzja- koniec z piersią bo męczy się i mała i ja, przechodzimy na system butelkowy co 3 godziny i tak sobie jemy do dnia dzisiejszego bez większych problemów :)
Strasznie przeżyłam te chwile. Z jednej strony oznaczało to dla mnie powrót do normalnego jedzenia, z drugiej pierwsze dni za każdym razem kiedy łapałam się na tym, że chciałam jej jednak dać pierś popłakiwałam, że ten rodzaj bliskości i zależności niestety mamy już za sobą. Co poprawiło mi humor i sprawiło, że nadmiar pokarmu jaki nadal mam póki co nie idzie na zmarnowanie? Moje mleko odciągnięte, schłodzone i podpisane według daty i godziny pije od prawie dwóch tygodni Nadusia...
Pogoda dopisuje (jeśli chodzi o małą to aż za bardzo bo takie upały dla maleństw nie są wskazane), więc spacerujemy dużo, codziennie ale z rana albo późnym popołudniem, zazwyczaj towarzyszy nam moja siostra z malutką bowiem szwagier znowu na dłużej w Łodzi...
Gonią nas terminy a to oznacza, że nasze najbliższe dni to roznoszenie i rozwożenie zaproszeń na nasze wesele, jednak zanim to nastąpi doprowadzimy do końca przedsięwzięcie pod hasłem ,,CHRZCINY NASZEGO DZIECKA" (więcej o tym następnym razem jak już będzie po :))
Mam tyle rzeczy do napisania i tak mało czasu i weny ale postaram się to szybko zmienić i wszystko nadrobić w końcu to pisanie ma być między innymi moją pamiątką...
Modnisia prezentuje kolekcję lato 2012 sukieneczki :)
no Zasada ... Martynka już duża dziewczynka więc czas się zabrać za rodzeństwo ;] moja kuzynka ma Zośkę która w sierpniu skończy roczek a kuzynka w grudniu powije kolejnego dziecioka ... no i Zośka będzie starszą siostrą. Jak to mój kuzynka trzeba załatwić dzieciaki za jednymi pieluchami :)))
OdpowiedzUsuńPolly nie kracz :)
OdpowiedzUsuńJa naprawdę dopiero od kilkunastu dni cieszę się wszystkim bo wiem, że Martynka już nie cierpi i nie płacze... Drugiej takiej dawki płaczu i noszenia szybko bym nie zniosła ba! Nawet teraz miałam lekką depresję z której powoli zdaję sobie sprawę...
Martynka rosnie jak na drozdzach :))
OdpowiedzUsuńno ale to nie tak od razu ... miałabyś czas na "oddech" aż 9 miesięcy ;DDD
OdpowiedzUsuńPolly hehehe teraz na Ciebie kolej wreszcie:P musi być zachowana jakaś hierarchia blogowa nie? :P
OdpowiedzUsuńA Martynka rośnie jak na drożdżach to fakt :-)
Ale powiem, że ta kuzynka Polly to się uwinęła raz dwa, ciekawe czy to przypadek czy tak chcieli ? :-)
Widziałam dziś wózki do takiego rodzeństwa, podwójne, ale nie dla bliźniaków tylko dla takich właśnie tok po roku :-)
nie wiem ale zapytam kuzynki jak się z nią niebawem spotkam jeśli taka jesteś ciekawa Promyczku :))
OdpowiedzUsuńPolly nie trzeba no co Ty :-)
OdpowiedzUsuńKatrin rośnie tak szybko, że czystki na półkach robimy co tydzień :)
OdpowiedzUsuńPromyczku też o tym pomyślałam jak Polly to napisała :)
Polly nie męcz kuzynki pytaniami bo się jeszcze w ciąży zestresuje ;)
ale Martynka urosła! śliczna dziewczynka :)
OdpowiedzUsuń