Impreza zaliczona do bardzo udanych i jedyne co poszło na poczet minusów to ten straszny upał... i moje ferelna sukienka z drugiego dnia czyli ta sama co przeciekła na weselu kolegi znowu była cała w plamkach gdzie coś nie kapnęło albo dotknęło od razu ślad...
Ze względu na przejście na butelkę w czasie wesela ja mogłam zjeść wszystko normalnie przy czym nie za dużo a i tak chyba przesadziłam bo dwa razy wręcz leciałam do toalety ; )
My dwie drugiego dnia:
Oczy same się zamykają ale to chyba wszystko no i pierś poszła w odstawkę a butla to jednak butla więc pilnujemy godzin jedzenia bo moja mała waży już 6 kg...
czyli witaj kiszona kapusto i wino ;]
OdpowiedzUsuńHi hi dokładnie ;)
OdpowiedzUsuńJa tam nie widzę żebyś miała plamki na sukience, zamiast tego dostrzegam, że macierzyństwo Ci sprzyja:)
OdpowiedzUsuńDziękuje często to ostatnio słyszę, że tak nieskromnie powiem ;)
OdpowiedzUsuńHehehe wzięła i z domu uciekła , biedny K. :P
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz i malutka też :-) promieniejesz:-)
Promyczek pisze o promieniowaniu no :)
OdpowiedzUsuńOd razu uciekła... haha