czwartek, 1 sierpnia 2013

Kids Were Here...

Przeczytałam dziś na blogu znajomej o tej akcji... Kids Were Here
Najlepiej wyjaśnią jej sens następujące słowa: „W tej chwili można bardzo łatwo popaść w frustrację z powodu bałaganu, który jest rezultatem życia z dziećmi. Ten zestaw (zdjęć) przypomina mi, jak szybko to wszystko minie. Przyjdzie dzień gdy zabawki wylądują w skrzynkach i nikt nie będzie się nimi bawił. Będę tęsknić za tym. Uświadamiam sobie aby zwolnić. Nie stresować się tym. Moje szczęście nie zależy od tego, że wszystko jest na swoim miejscu, a dom jest czysty i uporządkowany. 
Pewnego dnia będziemy mieć wspaniałe wspomnienia. Dowody zapisane w naszych sercach i umysłach naszych dzieci. Fotografie, które przeniosą nas z powrotem do tych samych dni, kiedy nasze dzieci były tutaj.”- Jude Wood

Jako mama niezmiennie zakochana w swoim dziecku, zamyśliłam się przez chwilę nad sensem i prawdą zawartą w tych słowach.
Ja z moim ewidentnym skrzywieniem na punkcie tego, że każda rzecz nawet ta najmniejsza musi być na swoim miejscu jak dzień się kończy, czytam tych kilka zdań i mówię sama do siebie, że przecież rację mają Ci, co mówią, że od okruszka na podłodze nikt nie zachorowała a dwa talerze w zlewie to nie koniec świata.
Więc dlaczego codziennie po tym jak M. zaśnie ja zamiast nacieszyć się ciszą i popatrzeć na śpiące me dziecię zerkam tylko co jakiś czas czy aby nóżka nie weszła w szczebelki, czy nie odkryta za bardzo czy smoczek nie ugniata policzka i lecę dalej do naczyń, do szmaty żeby kolejnego dnia kręcić się wokół małej i robić wszystko pod nią więc znowu przewijam i w pośpiechu zdarza się zostawić chusteczki nie na swoim miejscu, ubranko z nocy zaplącze się w kołdrę mamy na której właśnie nogę w czasie snu położył tata i leży...
W kilka sekund wyzwolona z łóżeczka Martyna z szybkością błyskawicy rzuca się w stronę jej piankowego królestwa- bo mama piankowe puzzle rozłożyła coby kolana nie bolały choć i tak całe sine od rzucania się histerycznego na ziemię jak coś nie po jej myśli się dzieje- i zabawki lecą na prawo i lewo bo najlepsza zabawa to jak wszystko leży na ziemi a nie w pudełkach i na półkach a potem sielsko siedzi się na podłodze i krzyczy, że nudno....
Ale czy to nie na tym polega, że idąc w jedną stronę wpadam na koparę a wracając z ,,apą" w ręcę (herbatą), o którą krzyk był przez ost. 10 sek. wielki potykam się na klockach i zaraz po tym jak łapię równowagę całą sobą wchodzę prosto na coś co akurat leżeć tam nie powinno i boli tak strasznie, że chce się rzucić siarczyście jakiś k.... ale nie bo przecież ona patrzy i czeka i kiedy wołam ,,ała" cieszy się tak słodko i głośno, że klękam sobie nabijając się na drewniany wagonik i buziaka daję lub jak poproszę dostaję...
Dzieci świat bez nich byłby taki czysty, poukładany i taki bezsensowny...




 Wybrane obrazki to właśnie takie chwile wykradzione w ciągu dnia, które pokazują gdzieś obecność a na jednym nawet ją widać jak wydłubuję literkę, którą potem zostawi taką pustą w środku :)

9 komentarzy:

  1. Kochana u nas już też w ciągu dnia "salon" zawalony zabawkami baaaa nawet rzeczami, którymi bawi się Mati, plastikowe pudełka, pudełka po kremach itp.
    Ale ja nie mam skrzywienia:) Jak Mati zasypia o 20:00 ja spędzam czas z mężem i cieszę się spokojem i ciszą, zabawki mąż szybko zbiera do kosza i tyle. A sprzątam w ciągu dnia jak Mati śpi albo za mną się czołga, wielbia mopy hehehe Na noc zawsze jakieś naczynia pozostają w zlewie, okruchy mi nie przeszkadzają, chyba, że jest ich już sporo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. chociaż każdy wie, że przy raczkująco czołgającym się dziecku podłogi muszą być czyste :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co jeszcze chciałam.... widzę, że to wymuszanie tak szybko nie przechodzi? Nie załamuj mnie, Mati jak tylko coś jest nie po jego myśli to jest ryk i jakby mógł to tupałby ze złości hehe

      Usuń
    2. Wiesz K. zazwyczaj na nocki chodzi więc wieczory spędzam samotnie :)
      Podłoga czysta być musi zwłaszcza jak masz dziecko które znajdzie każdy okruszek i od razu woła a ty musisz zdążyć zareagować zanim będzie chciała to zjeść...
      No i Martyna już nie pełza chce chodzić a nieporadnie jej idzie więc oczy dookoła i nawet w d.... hihihi :D
      Buziaki dla Was:*

      Usuń
  3. Ja mam zamiar kupić duże pudła, w które Mat będzie mógł wrzucić zabawki, żeby to sprzątanie nie zajmowało mnóstwa czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam skrzynie 4 i sprzątania jest dziennie tak samo dużo :)

      Usuń
  4. Taka prawda, czasu cofnąć się nie da. Ja już dawno uznałam, że porządek nie jest moim priorytetem. Będę go sobie miała na starość;)
    Pozdrawiam!

    P.S. I co? Udało Ci się dotrzeć do mnie? Gdyby nie --> http://niewyparzony-jezyk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało, udało nie odzywam się ale jestem choć dużo rzadziej bo jakoś czasu mi brak na internet... :(

      Usuń
    2. Takie życie;)
      Oczywiście nie o odzywanie się, a o drogę pytałam:)
      Pozdrawiam niedzielnie

      Usuń