poniedziałek, 6 stycznia 2014

Uciekamy

Od teraz jesteśmy tam ____________________________________
www.mjakaminka.blogspot.com
Może czasami żeby miejsce nie zniknęło coś będzie działo się tu :)

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Mama M.

Poznałam na studiach dziewczynę, była szalona, zakręcona tak jak jej długie, ciemne włosy. 
G. zawsze wyróżniała się z tłumu, nie dało się jej nie zauważyć. 
Polubiłam ją i ona mnie chyba też skoro kolejne semestry ze mną wytrzymywała. 
Obok niej zawsze była jeszcze jedna A. jej osobista wyjątkowa taka przyjaciółka od zawsze. Nigdy mi to nie przeszkadzało bo ja miałam swoją M. i E. przecież. 
To ona pewnego dnia wspomniała coś o blogu, o tym, że pisze sama, dała namiary na siebie... Odszukałam, poczytałam i pomyślałam fajnie ale przecież ja też tak mogę, ja też tak chcę. Będę pisać, będę mieć pamiątkę, przecież i tak ciągle gadam to przynajmniej wyleję z siebie nadmiar słów i myśli jakie codziennie tworzą się w mojej głowie. 
Do dziś uśmiecham się sama do siebie jak czytam swoje pierwsze zdania. 
Dziś już nikt tam nie zagląda a ja odkąd pojawiła się M. zmieniłam adres w sieci bo przecież w moim życiu też nastąpiła olbrzymia zmiana.
Przez lata poznałam sporo ludzi, jedni mają na mnie bardziej prywatne namiary, o innych słuch zaginął a ich blogi zostały skasowane lub ,,krążą" gdzieś opuszczone.
Dziś, kiedy przede wszystkim jestem mamą M. doszłam do wniosku, że skoro i tak ciągle pisze o niej zmieniam profil bloga.
Oczywiście dalej jestem sobą, staram się być... ale nic nie zmieni już tego, że w każdej chwili, czy kiedy jestem z K. i zakładam gębę (jak mawiał Gombrowicz) żony, pani za biurkiem, kobiety na zakupach odczuwającej potrzebę wydania pieniędzy na kolejną sukienkę, żeby móc powiesić ją w szafie, kierowcy, siostry, córki, koleżanki czy przyjaciółki ZAWSZE jestem w tym samym czasie MAMĄ.
Dalej kocham książki i choć nie mam już wanny, w której mogłabym leżeć godzinami i czytać tak długo aż gorąca woda zamieni się w lód staram się kiedy dookoła mnie panuje porządek a młoda już śpi czasami zajrzeć do kolejnej pozycji.
Dalej mam te same nawyki i nie położę się spać kiedy w zlewie leży naczynie do pomycia, teraz na szczęście mam zmywarkę więc wkładam i nie widzę :)
Dalej lubię siedzieć po nocach tylko rano już spać nie można tak długo jakby człowiek chciał.
Dalej będę pisać ale już nie jako zasada ale jako Mama M. (zastanawiam się jeszcze nad zmianą adresu bloga i nad NOWYM początkiem ale dajcie mi czas....).



Mama M.

sobota, 28 grudnia 2013

...

Poświątecznie moje new mieszkanie zamieniło się w mały sklep zabawkowy więc dziś w przypływie weny spakowałam do worków połowę całego majdanu M. i wyniosłam do piwnicy nie wiem co z tym zrobię... schowam dla potomnych o ile tacy jeszcze się kiedyś pojawią, sprzedam, oddam... Byle by tego póki co nie widzieć :)
Młoda wzbogaciła się w skrócie bo nawet nie chce mi się wymieniać wszystkiego o jakieś 3 lalki, 3 misie, kuchnię, wózek dla lalek, tonę słodyczy na które jest uczulone poniekąd i mnóstwo innych zabawek jak drewniana farma, czy puzzle edukacyjne itd.
Dodatkowo K. uszczęśliwił nas drugim TV bo babcia miała nowy a teraz nie wiadomo co z nim zrobić a że on chciał do sypialni drugi to wziął choć ja zapierałam się rękami i nogami bo to przecież też pokój w którym śpi M. i kiedy będzie tylko jej pokojem a ja nie chcę żeby tam był telewizor tak długo jak się da....
Przyznaję,że ostatnio coraz rzadziej pisałam nie dlatego, że nic się nie dzieje bo się dzieje ale dlatego, że mimo pracy, odzyskania życia prywatnego jeśli takim można nazwać życie towarzyskie z M. pod pachą i powrotem do nowej pracy dalej zawsze i ciągle mój świat to ONA i odkąd pierwszy raz uświadomiłam sobie, że zostanę mamą zaczęłam tonąć w świecie dziecka na nowo go odkrywać i zmieniać zdanie na temat tego co jest okey i jak będzie wyglądało to co ją otoczy nieraz ale teraz kiedy ona już pokazuje co się jej podoba a co nie, znam jej nawyki i zachowania a także bez wahania na pytanie kim jestem, odpowiadam mamą wiem, że podobają się konkretne rzeczy, ciuchy, otoczenia, wnętrza i klimaty i właśnie o tym chciałabym pisać o naszym życiu nie tylko pod kątem tego co u mnie słychać, nie tylko zdawać relacje z wydarzeń lecąc chronologicznie ale o M. jej świecie, naszym świecie w którym jest ona, moim świecie i świecie K. bo przecież mamy też swój czasami taki gdzieś obok jej/naszego wspólnego ale koniec końców zawsze wszystko zmierza i kończy się na niej bo nawet jak jestem tylko Ja/ My to Ona też bo przecież trzeba kogoś do opieki nad nią a ja nie zostawiam jej z każdym bo i ona nie chce i ja psychicznie nie dałabym rady :)
Dlatego nie zdziwcie się proszę jeśli blog zmieni profil a może i nawet adres za jakiś czas zaczynamy od Nowego Roku żeby tak zacząć od konkretnej daty z konkretnym przytupem :)
Póki co poświątecznie:
 
 

czwartek, 19 grudnia 2013

Święta za pasem...

Kiedy choinka zielona jarzy się światłem barw,
Kiedy pierniki polukrowane schowane czekają,
Kiedy mróz w nosy i uszy szczypi,
Kiedy portfel robi się chudy z każdym kolejnym wyjściem do sklepu,
Kiedy odkurzamy wszystkie bombki, świeczniki i kąty w domu,
Kiedy wertujemy przepisy z myślę co na kiedy i jak
Wtedy wiadomo, że idą ŚWIĘTA o!

Nasza choinka stoi już jakiś czas, ze względu na M. która codziennie jak rytuał urywa zawsze tą samą bombkę i ucieka z piskiem przez całe mieszkanie goniona przez ,,zagniewaną" mamę.
Pierniki choć zarzekałam się, że ja nie, że niech z babcią jedną lub drugą to jednak upiekłam moja mama obiecała jakieś magiczne ciasteczka zrobić a teściowa trochę nie ma głowy do takich rzeczy po tym jak w Mikołaja odeszła babcia K. a od jakiegoś czasu też moja teściom trudno poczuć klimat świąt co zrozumiałe a i nam przykro ale mamy M. a to zmienia postać rzeczy i nasze podejście.
Tak więc przy naszym stole w tym roku zabraknie jednej osoby.......
Prawie wszystkie prezenty pochowane po szafkach i nawet wizja ich zapakowania w głowie dziś zakwitła choć czekam na resztę bo są i takie co trudno będzie spakować :)



 Na sam koniec jak widać chciałam się z Wami podzielić informacją, że M. poszła na swoje jak na zał. obrazku mieszka sama przez większość dnia :) a i obiecałam pokazać Wam moje włosy ale wiecie co tamto już nieaktualne bo przedwczoraj byłam znowu i wyglądam tak:

czwartek, 12 grudnia 2013

Grudniowo cz.I

                                                    Jedna z mikołajkowych zdobyczy :)

środa, 27 listopada 2013

Bajka.

Bajka powstała na potrzeby pewnego konkursu od początku do końca jest moja więc można pożyczać i opowiadać dzieciom wst. inne imię ale nie wolno sobie przywłaszczać :) Miłego czytania.

Mały Eugeniusz wiedział, że zbliża się coś większego, coś ważnego. 
W jego krótkim dotychczas misiowym życiu miały już miejsce takie wydarzenia, zawsze czuł je w szwach. 
Kiedy ręce, które go uszyły założyły mu pierwszy specjalnie dla niego uszyty sweterek, kiedy po raz pierwszy pod pachą Martynki wyruszył na zwiedzanie świata i teraz... 
-,,Tylko co mnie jeszcze może spotkać...?"- zastanawiał się mały miś. Eugeniusz był dobrym obserwatorem zatem zaczął się rozglądać i ze swojego misiowego domku na ścianie zauważył, że Martynka i jej mama jakieś takie bardziej poruszone, częściej wychodzą z domu, coś sprawdzają, liczą, planują, zapisują i ciągle mówią o jakimś Mikołaju... 
-,,Może to jakiś nowy miś, może będę miał kolegę... a co jeśli Martynka pokocha go bardziej?"- zamartwiał się Eugeniusz całymi nocami, kiedy spał obok Martyny przykryty jej małą rączką i kołderką, którą się z nim dzieliła. 
I właśnie pewnej nocy, kiedy Martynka mocno spała a on leżał i myślał usłyszał COŚ. 
 Coś jakby dzwoneczki i wołanie takie dziwne bo głośne a równocześnie zdawało się być niesłyszalne bo przecież Martynka dalej mocno spała. Powolutku, cichutko na misiowych łapkach wydostał się z łóżka i mimo, że jego małe misiowe serduszko dudniło w klatce piersiowej to znalazł w sobie dość odwagi, żeby poszukać źródła tego dźwięku. 
Ku swojemu zaskoczeniu po wejściu do salonu jego czarnym jak węgiel oczkom ukazał się wielki czerwony jegomość. 
-,,Kto to jest? Co on tu robi? I najważniejsze którędy on tu wszedł?"- te wszystkie pytania i wiele innych kłębiły się w głowie Eugeniusza i wtedy usłyszał najbardziej miły i spokojny głos jakim do tej pory się do niego zwracano. 
-,,Witaj Eugeniuszu, jestem Mikołaj" 
-,,Mikołaj? Jesteś tym Mikołajem o którym wszyscy ciągle mówią? Kim jesteś? Co robisz? Dlaczego moja Martynka o Tobie ciągle opowiada?" zapytał z zaciekawieniem miś. 
-,,Widzisz misiu jestem tym na którego dzieci czekają bo coś od niego dostają i nie tylko dzieci bo do Mikołaja prezent może dostać każdy. Martynka tez pewnie na mnie czekała..."
 -,,Każdy?"- zapytał miś z jeszcze większą ciekawością ,,Nawet ja?" 
-,,Każdy. Dla Martynki mam nowy domek dla jej przyjaciela i łóżeczko bo czasami mu niewygodnie razem z nią w jednym łóżku" 
-,,Martynka ma przyjaciela o którym ja nic nie wiem"- zasmucił się miś a więc jednak jest lub będzie ktoś inny teraz się z nią bawił pomyślałam i w jego oczkach pojawiły się łzy. 
-,,Nie płacz misiu, nie bój się mam na myśli Ciebie Eugeniuszu głuptasku"- odpowiedział Mikołaj bo przecież umie czytać w myślach o czym mały miś nie wiedział. 
-,,Dla Ciebie też coś mam chcesz?"- zapytał Mikołaj Eugeniusz zastanowił się, zadumał, pomyślał i nawet przez chwilę coś przemknęło mu przez myśl ale po chwili odpowiedział, że on już ma to czego każdy mały miś może najbardziej na świecie pragnąć... małe rączki które go przytulają, dziecięce usteczka które dają buziaki i oczy które są takie w niego wpatrzone codziennie rano i przez resztę dnia. 
-,,Zatem nic tu po mnie"- rzekł Mikołaj zawołał na pożegnanie swoje sławne ,,Ho, ho, ho" i znikł nim Eugeniusz mrugnął a kiedy obudził się rano znowu leżał z Martynką w łóżku a obok łóżka stał piękny nowy domek w sam raz dla takiego misia jak on.


Jak tylko poznamy wyniki konkursu damy znać :)

czwartek, 21 listopada 2013

Kim jestem?

Czas mija nieubłaganie, zaległości nie uda mi się już chyba nadrobić więc nie będę na siłę tworzyła opowieści o tym co się działo bo jak zawsze były lepsze i gorsze chwile :)
Siedzę w ciepłym mieszkaniu z ubrankami małej obok, czekają na żelazko i moją wenę i zastanawiam się kim jestem dziś, teraz...

Po pierwsze i najważniejsze jestem mamą więc jestem zawsze obok (chyba, że pracuje ;/), jestem obok jak boli żeby pochuchać i dać buzi, jestem zawsze przygotowana kiedy M. potyka się o własne nogi i rzucam się jak siatkarz w walce o mistrzowski set, jestem zawsze gotowa do noszenia, zabawy i gonitwy, kiedy Martyna ucieka  z piskiem zaraz po tym jak wołam za nią, żeby nie biegała bo się przewróci, jestem zawsze wyspana, kiedy śpiąc do 9 w tygodniu w soboty, kiedy mama jest w domu młoda budzi się o 6 30 i żąda przeglądu KAŻDEJ swojej książeczki oczywiście w asyście mamy, choć tata przecież śpi obok :)
Jestem więc plasterkiem, kucharką, maskotką, pocieszycielem, tłumaczem osobistym, zabawką i Anią (jak M. woła mama a ja nie odpowiadam woła mnie po imieniu z tym podśmiewaniem się w głosie...)

Po drugie jestem żoną więc chodzę i buczę, chodzę i się obrażam, siedzę i rozmawiam, kładę się obok i patrzę na film, żeby za 10 minut zostać obudzoną przez własne chrapanie, jestem pedantyczną terrorystką więc jestem pszczołą, fochem i słabym kompanem a to wszystko dlatego, że jestem MAMĄ....

Po trzecie jestem pracownikiem i wkurzam się na siebie i na innych, że muszę wstać, iść, walczyć, tłumaczyć, prosić, przepraszać, żądać, sprawdzać, badać i udawać, że jest za.....cie więc jestem niezłym aktorem tęskniącym za tą jedną jedyną moją małą bo jestem MAMĄ...

Po czwarte jestem siostrą, córką, wnuczką, kuzynką itd.... więc piję kawę z mamą, plotkuję z siostrą, zagaduję do babci, pracuję z kuzynkami więc zaległości nadrabiam i wszystko jakoś tak bokiem zawsze jednym okiem skierowanym w inną stronę i jednym uchem tylko słuchając bo drugim nasłuchuję czy nikt mnie nie woła, nie potrzebuje, czy nikt nie ma akurat ochoty na coś wyjątkowego dając całemu światu do zrozumienia, że tylko mama może dać mleko, odebrać smoczek zmienić pieluszkę czy dać buzi w czółko więc jestem członkiem rodziny z doskoku bo jestem MAMĄ...

I wiecie co żadnej z tych rzeczy nie chciałabym zmienić kosztem bycia nią dla niej już na zawsze bo kocham nad życie i cały mój świat to ona a w niej cała ja zatopiona....