środa, 24 października 2012

WESELNIE CZ. II

1.K. ma się już w co ubrać i jako pan młody, którego ubiór przyszła żona widziała i zaakceptowała stwierdzam, że będzie wyglądał bardzo przystojnie i z klasą :) 
2.Moja siostra a także moja świadkowa w jednej osobie zakupiła przepiękną sukienkę kolorystycznie dobraną do moich dodatków więc również wyglądać będzie, a skąd wiem? Ano wiem, bo kupowałyśmy ją razem a jak...
3.W szafie schowane mamy tuby strzelające płatkami róż a za szafą w pokoju gotowe ozdoby na nasze auto, które też już czekają na swój dzień
4.Dostałam tel. z salonu i w piątek jadę na pierwszą przymiarkę a więc WIELKI DZIEŃ coraz bliżej
5.Moja mama zakupiła sukienkę a to już wyczyn w jej wypadku i z jej talentem do marudzenia, że nic jej się nie podoba.
 6.Dalej nie wiem co z ozdobieniem kościoła bo jakoś nie potrafię się wybrać i zapytać co i jak...
7.Zapowiedzi wisiały już pierwszą niedzielę jeszcze 3 tyg. i odbieramy zaświadczenie bo ja należę do innej parafii a ślub będzie w mojej starej i aktualnej K. bo on dalej zameldowany u rodziców
8.Czekamy na nasze zawieszki i winietki na stół
9.Zapasy weselne się powiększają, moi rodzice mają pół piwnicy zastawionej Coca-Colą od której moja mama jest uzależniona więc nie wiadomo ile zostanie do 1 grudnia haha
10.Transport dla gości mamy już załatwiony, podobnie jest z tortem,który został wybrany i zamówiony
11.Muszę jeszcze zadzwonić za moją wymyśloną fontanną czekoladową na którą się uparłam hihi :)
12.Mam buty a to już dużo... wybraną fryzurę i bukiecik, który ma w sobie kwiatki, których chyba zimą nie ma... no i załatwioną kosmetyczkę i fryzjerkę choć zarówno próbne czesanie i jak i makijaż jeszcze na mnie czekają
Także jak widać powoli do przodu...


W międzyczasie ja i moja półroczna córeczka ciągle spacerowałyśmy i korzystałyśmy z ciepłych dni jakie serwowała nam w tym roku jesień i oby takie dni jeszcze wróciły...

Nasze zajęcia taneczne wywołują u mnie cotygodniowe salwy śmiechu i tylko dodatkowo poza plecami, które bolą mnie ciągle bez przerwy zaczyna boleć mnie ze śmiechu brzuch :)


CDN.

 

czwartek, 18 października 2012

PÓŁ ROKU!!

18.10.2012 -sześć miesięcy  temu o 9:20 rano moje życie przewróciło się do góry nogami, ten dzień i ta godzina zrobiły ze mnie mamę! Najważniejszą osobę w życiu mojego dziecka, osobę, która myśli za dwoje, żyje tak aby dobrze było dwójce, każdy kolejny ruch w życiu a nawet w ciągu dnia uzależnia od swego dziecka, jego godzin spania, jedzenia, zabaw, jego humoru i charakteru.
Sześć miesięcy temu spotkało mnie największe( a równocześnie najmniejsze), szczęście w moim życiu i wiem, że już nic (chyba, że drugi poród), nie sprawy mi większej radości, nie wleje więcej ciepła i miłości do mojego serca i nie wywoła tych wyjątkowych prawdziwych łez szczęścia.
Kocham swoje dziecko najbardziej na świecie, jestem w stanie zrobić dla niej wszystko byleby nie płakała i nie chorowała a cała reszta nie ma znaczenia. Każdy kto świadomie lub nie chce jej zaszkodzić od razu staje się dla mnie celem, każdy kto skrzywdzi ją kiedyś świadomie w jakikolwiek sposób stanie się moim wrogiem, JESTEM MAMĄ- nic lepszego nie mogło mnie spotkać za nami miesiące kiedy:
- pierwszy raz zobaczyłam moją wyczekaną córeczkę
-kiedy mała przytulona do mnie zaczęła ssać a ja zdałam sobie sprawę, że teraz jestem jej potrzebna do życia jak powietrze
-pierwsze nieprzespane noce (a było ich wiele)
-pierwsze godziny płaczu razem z moim dzieckiem spowodowane bezsilnością
-pierwsze kąpiele, zabawy i spacery ale także:
-pierwsze świadome uśmiechy na widok mamy :)
-pierwsze piski i gugania
-pierwsze ząbki (dalej mamy dwa i czekamy na kolejne)
-pierwsze próby siadania
-pierwsze obroty
-pierwsze świadomie tulenie się do mamy :)
-pierwsze wakacje, pierwszy lizak, pierwsze spanie poza domem bez mamy
Mogłabym wymieniać tych chwil mnóstwo ale po co? Najważniejsze, że dzięki małej to wszystko mogło się zdarzyć a dzięki szczęściu w jej osobie jeszcze sporo takich ,,pierwszych" chwil przed nami a ja? Doczekać się nie mogę i codziennie zaspana wstaję z uśmiechem na twarzy :):)
I sesyjka:
Pierwszy lizak

Obrót

Półroczna jubilatka zasypiała w pozycji na supermena po dniu pełnym wrażeń

Z mamą :*

czwartek, 11 października 2012

NADZIEJA MATKĄ GŁUPICH I WIELKA TĘSKNOTA

Temperatura za oknem zmusiła nas do odpalenia pieca, który od kilku dni bucha ciepłem a co za tym idzie ścieranie kurzy ma miejsce co dwa dni a dziś pierwszy raz w łazience jak co roku o tej porze na moim pięknym wyszorowanym zlewie zobaczyłam cholerną sadzę, która znowu wdziera się przez wywietrzniki wrrrrrrr!

Spacerujemy sobie owinięte szalikami, mała raczej nie zmarznie a ja jakoś daję sobie radę choć drugi raz w miesiącu drapie mnie gardło ale mam nadzieję, że tak jak poprzednim razem nie rozwinie się z tego nic więcej bo dopiero co wywalczyłam brak kataru u Martyny a znowu K. kaszle i smarka bo oczywiście jak mówię, żeby o siebie dbał bo małą zarazi to jak grochem o ścianę i twierdzi, że ten kaszel to przez papierosy...

Miało być o nadziei no i będzie we wtorek dostałam tel. ze swojego UP, że przeszłam wstępną rekrutację pozytywnie i zapraszają mnie na test za DWA DNI, więc wkurzona na maksa, że dzwonią na ost. chwilę poprosiłam mamę o zajmowanie się małą a sama przez dwa dni i dwie noce ślęczałam nad ustawami i kodeksami. Do teraz bolą mnie oczy i plecy a kiedy dziś rano dałam sobie już spokój z ostatnią ustawą i jej nie doczytałam to właśnie z niej pojawiły się na teście aż 3 pytania ale nie o tym chciałam... Miało nas być 21 osób zjawiło się o 5 mniej ale jedna dziewczyna przyszła bez kurtki i torebki. I tak o ile brak torebki mogę zrozumieć to brak czegoś do ubrania poza marynarką mnie zdziwił w końcu na zew. nie ma lata i wiecie co?
Pierwsza skończyła pisać i pierwsza wyszła a ja zaraz za nią...
Zgadnijcie dokąd zmierzałam ja i ludzie wychodzący za mną a dokąd poszła ona?
My na zew. do aut, na przystanek, do domów a ona do pokoju na parterze w budynku UP!
Wiem z doświadczenia, że pracownikom i stażystom z danego zakładu pracy wolno brać udział w konkursach ale wiem też jak to się zazwyczaj kończy dla innych...
Dlatego teraz cierpliwie czekam do czwartku na potwierdzenie swoich przypuszczeń a moja nadzieja na pracę pękła jak bańka mydlana przynajmniej tym razem i jeśli chodzi o to miejsce ( a i tak gdzieś tam w głębi pojawia się myśl, że chciałabym się miło rozczarować i nawet jeśli nie będę to ja niech się okaże, że to nie ona bo wtedy już przestanę chyba wogóle wierzyć w sens starania się o pracę u państwowych pracodawców...).

I nadszedł czas na tęsknotę- pierwszy raz odkąd Martyna pojawiła się w moim życiu spała aż dwie noce poza domem ale nie to jest dziwne bo tak już bywało obie noce spędziłam w innym mieszkaniu niż ona, ja u siebie, mała u babci (czyli u mojej mamy), straszne uczucie tęsknoty i to wrażenie w nocy, że ona jest obok i płacze, ta chęć wstawania do niej rano i zdanie sobie sprawy, że jest cicho i tak późno a ona jeszcze nie płacze na jedzenie... Wiem, że było jej u mamy dobrze tak samo jak w domu, ale mi już tak dobrze bez niej nie było i wiem, że druga taka sytuacja będzie miała miejsce przed naszym weselem bowiem Martinez idzie do cioci na dół już w piątek bo nie biorę jej do mamy na ,,trzaskanie" w sobotę widzimy się z małą w kościele na naszym ślubie ale zaraz po mszy ciocia G. znowu ją zabiera a my odbieramy ją dopiero w niedzielę popołudniu... i tak sobie myślę jak ja przeżyję to moje wesele, z tym stresem i pierwszym tańcem, z tęsknotą i z tym wszystkim na głowie...
I tańczymy sobie co tydzień ale nawet to nie rokuje nam rewelacji na wstępie :)
Chciałam się pochwalić, że znalazłam fryzjerkę , która robi takie cuda i to na moim osiedlu :) Zdj. pochodzi z imprezy pod tytułem 50- tka cioci a fotografem był zięć wspomnianej jubilatki i chrzestny mojego dziecka.
Z moją ukochaną Nadi, jakoś nie umiałam jej wypuścić z rąk, ciotka stęskniona po tym jak jej oczko w głowie przyjechało z Łodzi na pytanie ,,Kochasz nanię? ( tak Nadi mówi na ciocię bowiem od początku była uczona mówić ciocia A... ale wychodziło niania haha), usłyszała NIE :)
I na koniec druga gwiazda wieczoru z jedną ze swoich cioteczek (córka jubilatki, moja ukochana kuzynka).


 

niedziela, 7 października 2012

Rozdawajka i wieści zasadowych treści

My też lubimy czapki, czapy i czapeczki więc postanowiłam w imieniu dziecka mego wziąć udział w tym konkursie ;)

*

Jesień zawsze jest dosyć urodzinowa w mojej rodzinie więc urodziny taty jak już wspomniałam odbyły się a ja z moją rodzinką oczywiście się u jubilata stawiłam, szkoda tylko, że między jednym wujkiem a drugim doszło do nieporozumienia właśnie w czasie spotkania u moich rodziców, więc przez chwilę było trochę nerwowo ale w końcu były urodziny więc staraliśmy się szybko załagodzić sytuację. Ja ze względu na nasze plany na dzień następny z K. zostałam na noc u rodziców a on poszedł do pracy na tą swoją dziwną zmianę...
Wspominałam, że macierzyński miałam tylko do 02.10.2012 dlatego też następnego dnia stawiłam się grzecznie w UP, w moim mieście i po dostaniu swego w kolejce udało mi się drugi raz w życiu zarejestrować więc już oficjalnie jestem bezrobotna i dowiedzieć, że przez ostatni rok mój zarobek brutto był za niski i UWAGA! nie należy mi się zasiłek dla bezrobotnych ;| Bo przecież oczywiste jest, że jak ktoś uczciwie pracuje i do tego mało zarabia to jak już tą pracę traci to przez DURNE przepisy państwo się na niego wypina i radź sobie sam bo przecież nic mi nie dadzą a o znalezieniu dla mnie pracy przez nich nawet nie marzę.

Na szczęście po tym całym zamieszaniu udaliśmy się do jednego z większych w mojej okolicy centrum handlowego w poszukiwaniu butów na nasz ślub- zarówno ja jak i K, wyszliśmy bez obuwia (które udało się nam zakupić w innym CH dnia następnego), za to Martynka dorobiła się nowej zabawki, która zgodnie przez babcię, tatę i dziadka została nazwana potworem nie wiem jak zareaguje moje dziecko bo jednooki cyklop czeka w łazience na swoje pierwsze pranie :)
Za to wieczorem udaliśmy się pełni stresu i ciekawości na nasze pierwsze lekcje tańca. Postanowiliśmy razem z K. wykupić karnet na miesięczny okres na Grouponie aby podpatrzeć kilka kroków i samemu postarać się coś skomponować do naszego pierwszego tańca, dlatego chodzimy i ,,uczymy się", zwłaszcza ja czyli tzw. drewno na parkiecie o dziwo dawałam sobie nieźle radę a za nami podstawowe kroki cza-czy, i po jednej sekwencji tanga i rumby o!

W piątek najstarsza siostra mojej mamy kończyła równo 50 lat dlatego też razem z mamą i Martynką bez zapowiedzi udałyśmy się do cioci z kwiatami i życzeniami i nie przeszkadzało nam, że dzień później czyli wczoraj ciocia robiła imprezę urodzinową na sali z pysznym jedzeniem i głośną muzyką, gdzie również udałam się z moją małą, nową rodzinką czyli moim narzeczonym (hihi) i moją ukochaną córeczką, która kolejny raz robiła furorę tym jaka jest grzeczna i jak to zajmuje się sama sobą...
W dzień imprezy rano udało mi się wcisnąć na farbowanie do fryzjera bo choć wizytę miałam umówioną to na dwa dni wcześniej o czym zapomniałam ;/ no ale kolor jest a następna wizyta umówiona już rzecz jasna przed ślubem bo wiadomo panna młoda z odrostem nie wygląda atrakcyjnie a do tego czasu pewnie jakiś się pojawi.
Mam nadzieję, że jubilaci byli zadowoleni z prezentów bo było ich aż trzech bowiem zaraz po tym jak spakowałam do auta faceta, dziecko, wózek i dwie spakowane torby i odwiozłam cały majdan do teściów, przygotowałam obudzoną Martynę do spania, przebrałam się i podałam instrukcje mamie K. co i jak z Martynką jak wyjdziemy udaliśmy się do kolegi na urodziny, który obchodził je wczoraj i parapetówkę równocześnie, wróciłam o 3 nad ranem a już o 7 byłam obudzona dlatego dziś od rana wszystko mnie boli a jeszcze jak na złość cały dzień prawie spędziliśmy w domu rodziców mojego K. gdzie ja sama się wkopując ciągle oferowałam pomoc przy szykowaniu obiadu, pieczeniu ciasta oczywiście cały czas zajmując się dzieckiem więc plecy mnie bolą, oczy się kleją i drapie mnie gardło a trzeba było wrócić do domu, rozpakować się, napalić w piecu, zrobić małej kąpiel, której wczoraj nie było dać jeść i siedzieć aż zaśnie czyli do teraz :)
Więc... DOBRANOC ;]
Na koniec jeszcze się pochwalę co nasze dziewczyny dostały od cioci prosto z M&M World

 

 

poniedziałek, 1 października 2012

DWA MIESIĄCE, GDYBYM WIEDZIAŁA JAK...

GDYBYM WIEDZIAŁA JAK TO BYM WSTAWIŁA SOBIE SUWACZEK, KTÓRY BĘDZIE PIĘKNIE ODLICZAŁ DNI DO MOJEGO ŚLUBU NO ALE NIE WIEM WIĘC PISZĘ, ŻE TO RÓWNE DWA MIESIĄCE...
DNI MIJAJĄ A MY MAMY KOLEJNE RZECZY NA NASZEJ WESELNEJ LIŚCI ODHACZONE W TYM WYBRALIŚMY SMAK TORTU (KAWOWY), ZAMÓWIŁAM WINIETKI I ZAWIESZKI NA BUTELKI, ZREZYGNOWAŁAM Z KOLOROWYCH BUTÓW, WYBRALIŚMY SIĘ NA SALĘ DOWIEDZIEĆ SIĘ TEGO I OWEGO, ZAPISALIŚMY SIĘ NA KURS TAŃCA ITD.

WALCZYMY Z BAKTERIAMI BO MNIE JAKIŚ CZAS BOLAŁO GARDŁO ALE PRZESZŁO POTEM DZIEWCZYNKI ZACZĘŁY SMARKAĆ, K. ZŁAPAŁ COŚ W PRACY I PRZYNIÓSŁ DO DOMU A TERAZ MNIE BIERZE NA NOWO GARDŁO I ZATKANY NOS, ON DOCHODZI DO SIEBIE A MARTYNKA WALCZY BIEDNA Z KATAREM I Z NAMI, ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY PODCHODZIMY DO NIEJ Z ODCIĄGACZEM ;/

ŚWIĘTOWALIŚMY URODZINY NASZEJ KOCHANEJ BABCI, KTÓRA PO PONAD DWÓCH MIESIĄCACH POZBYŁA SIĘ GIPSU I CO NAJLEPSZE PALEC DALEJ ZŁAMANY, NIE ZGINA SIĘ A RĘKA SPUCHNIĘTA JAK BANKA, NIE WIEM GDZIE I JAKIM CUDEM LEKARZ KTÓRY JĄ SKŁADAŁ I LECZYŁ DOSTAŁ DYPLOM- KONOWAŁ JEDEN CO 2 TYG. DOKŁADAŁ BABCI GIPS AŻ W KOŃCU MIAŁA RĘKĘ W KSZTAŁCIE MACZUGI ;/

A JUTRO URODZINY OBCHODZI MÓJ TATA I KUZYNKA, ZE WZGLĘDU NA NOWE ZWYCZAJE Z ŻYCZENIAMI I PREZENTEM WYBIERAMY SIĘ TYLKO DO DZIADKA BO G. URODZIN JAKO TAKICH PÓKI CO DLA CAŁEJ RODZINY NIE ROBI BO JEST NAS CORAZ WIĘCEJ I ROTACJE URODZINOWE SĄ, STARSI PRÓBUJĘ NAMÓWIĆ INNYCH NA NIE ROBIENIE URODZIN TAKICH JAK ZAWSZE, ŻE KAŻDY DO KAŻDEGO BO NIE MA POWOLI MIEJSCA U NIKOGO A MY MŁODZI PLANUJEMY CHODZIĆ TYLKO DO SIEBIE NAWZAJEM A UNIKAĆ CIOTEK I WUJKÓW CHOĆ WIADOMO NIE ZAWSZE SIĘ DA BO LADA DZIEŃ KOLEJNE URODZINY 50 MOJEJ CIOCI I IMPREZA DUŻA SIĘ SZYKUJE NA SALI, GDZIE OCZYWIŚCIE WYBIERAMY SIĘ CAŁĄ RODZINKĄ CZYLI JA, K. I NASZA MAŁA.

JUTRO TEŻ KOŃCZY MI SIĘ MACIERZYŃSKI A TO OZNACZA, ŻE CZAS NA POSZUKIWANIE PRACY, GDZIE OFERT NA RYNKU JEST TYLE, ŻE NIE WIEM W CZYM WYBIERAĆ NO I OCZYWIŚCIE WSZĘDZIE MARZĄ O ZATRUDNIENIU MŁODEJ MAMY... JUŻ WIDZĘ ILE MI TO ZAJMIE I GDZIE WRESZCIE WYLĄDUJĘ O ILE WOGÓLE ZDECYDUJĘ SIĘ WRÓCIĆ SZYBKO DO PRACY A POWINNAM BO PRZECIEŻ CHCEMY WIĘKSZE MIESZKANIE NO WIĘC POTRZEBNE NAM DWIE WYPŁATY PRZYNAJMNIEJ JAKIŚ CZAS BO WIADOMO BEZ KREDYTU SIĘ NIE OBEJDZIE...

PÓKI CO:
PIERWSZE ZIMOWE PRZYMIARKI:
I UWAGA ! WCALE NIE JESTEM TAKA GRZECZNA NA JAKĄ WYGLĄDAM LOL: