środa, 20 lutego 2013

10 M-CY

Dookoła wszyscy zaklinają wiosnę a tymczasem borem lasem, śniegu napadało i sypie i sypie powoli ale systematycznie dalej, auta mojego nie widać... Dlatego czuję w kościach, że chyba jeszcze zaliczymy jakieś sanki w tym roku, choć w kościach od wczoraj czuję nie tylko to... Wczoraj nagle dostałam dreszczy, gorączki i pojawił się katar połączony z bólem głowy ale dziś już znowu czuję się dobrze, nie wiem co myśleć...
U mnie z wiosennych akcentów to chyba tylko tulipanki się pojawiły żółte na chwilkę ale wczoraj już wylądowały na śmietniku bo wiadomo nic nie trwa wiecznie. Owszem pojawia się czasami jakaś myśl O! na nadchodzące święta zrobię sobie taką i taką ozdobę tutaj i tutaj ale ostatecznej wizji brak bo wiadomo wyjdzie w praniu :)
*
Pamiętacie jak wspominałam o ur. chrzestnej M. powiem nieskromnie, że ja naprawdę mam nosa do prezentów dla innych, kuzynka zachwycona prezentem dziękowała za niego jeszcze kilka dni po urodzinach :) Dziś świętuje moja siostra więc oczywiście prezent lada moment zapakujemy, bo właśnie tyle co moja dziecko skończyło swój kleik ryżowy z wafelkami dyniowymi :) a jak wstanie tatuś i się wyszykujemy pojedziemy z życzeniami do cioteczki na urodzinową kawusię.
Jest taki film o siostrach, gra w nim między innymi Cameron Diaz i tam w końcowej scenie jedna siostra czyta drugiej fragment wiersza, który zaczyna się słowami ,,Noszę Twe serce ze sobą, Noszę je w moim sercu..." i właśnie te słowa idealnie pasują do kilku osób w moim życiu a wśród nich jest moja siostra dlatego dziś te słowa zawędrują do niej wraz z prezentem. 
*
W nawiązaniu do tematu moje dziecko skończyło dwa temu 10 m-cy i jak co miesiąc nie wiem kiedy zleciało :) Waży 9160 ubranka nosimy 80, i oczywiście jak każda mama muszę powiedzieć, że moja M. jest najlepsza, najsłodsza i taaaaka mądra bo mówi już całkiem świadomie i wyraźnie:
-tata
-baba
-daj
-dziadzia
-mhm
a także tańczy do muzyki, sama bawi się w a ku-ku, w czasie zabaw typu ,,ważyła sroczka kaszkę" śmieje się tak serdecznie, że nie da się tym śmiechem nie zarazić, krzyczy trenując głos tak, że chyba słychać ją na dworze hihi, ma sporo blond włosków, bez problemu wstaje sama do pozycji siedzącej, pełznie do tyłu, kula się na wszystkie możliwe i znane jej sposoby, będąc na brzuchu tak śmiesznie z podkurczoną jedną nogą zatacza koła na podłodze, ale nie doszła jeszcze do tego, że jak się wysili i podniesie swoje cztery litery to pójdzie do przodu, idą nam kolejne zęby tym razem trzonowce więc pojawiła się i ślinka i nocne ataki nagłego płaczu, robi kosi-kosi, brawo, daje cześć, robimy papa i pokazuje co myśli o tym wszystkim pukając się rączką w główkę hihi :)
 

piątek, 15 lutego 2013

Sercowo i urodzinowo :)

Moje codzienna rutyna nie odbiega ost. czasy bardzo do normy bowiem pogoda do d...., dodatkowo nadszedł czas na moją dzielnicę i moją ul. i wreszcie i u nas nie ma ulicy, chodników tylko rowy po kolana, błoto, woda i koparki i ciężarówki i tak w kółko i wyjeżdżając (nawiasem mówiąc nie wiem jak wydostają się z tego bagna Ci bez aut...), czekam nieraz po 10 min. aż kopara zjedzie mi na bok żebym mogła przejechać a że miejsca mamy teraz jakby mało to wszyscy stoją w JEDNYM miejscu wyobrażacie sobie tą walkę o wolne miejsce jak najbliżej domu i klatki, żeby nie zostawić butów w glinie?
Martynka weszła w kolejny etap ząbkowania i ost. trochę bardziej zwraca na siebie uwagę, dodatkowo mama się śmieje, że wychowuję mamincyca bo rzadko wpadam na kawy do ciotek i ona jest strasznie za mną i jak tylko mnie nie ma to ok ale jak już mnie słyszy to od razu płacz i do mamy :)
Udało nam się uciec do kina w środowe popołudnie, w czasie kiedy babcia z dziadkiem zabawiali M. i wybraliśmy Djungo (i co? powiem tak filmy Tarantino trzeba lubić, my lubimy więc jesteśmy zadowoleni, choć d... bolała po 3 godz. siedzenia).
Na Walentynki od męża dostałam ciacho:
 Kino było oczywiście w ramach święta zakochanych ale, że Walentynki to przede wszystkim ur. mojej najmłodszej kuzynki i chrzestnej M. to mała z mamą kupiła bukiet tulipanów i pojechała do cioci z życzeniami a jutro do tej samej ciotki idziemy na ciacho i resztę wyżerki. Jednak to nie będzie koniec naszego imprezowania, bowiem po wszystkim mama zabiera dziewczynki a my z sis i szwagrem jedziemy do Katowic do knajpy znajomego na 30 innego znajomego lol takie małe zamieszanie :)
Żeby nie było, że wyrodna żona ze mnie to upiekłam dla K. muffinki między innymi truskawkowe ale przedobrzyłam z jogurtem truskawkowym i te czerwone wyszły z zakalcem...
Prezent kupiony, zresztą podobnie jak prezent dla mojej siostry która obchodzi urodziny za kilka dni :) powoli przywołuję wiosnę bo już mi za szaro... tulipanki w wazonie, wózek spakowany czeka na nowego właściciela a my czekamy aż tata znajdzie czas i odbierze nowy wózek i wreszcie na koniec jeszcze jeden prezent od K. (nie tylko walentynkowy):
 

piątek, 8 lutego 2013

Tłusto.

Rok temu w babskim gronie spotkałyśmy się na pączka u mojej kuzynki, w tym roku udało nam się to powtórzyć w domu cioci, tylko kobiet było więcej (bo moja rodzina wogóle jakaś matriarchalna jest).
Zjadłam wczoraj tylko 2 pączki ale nie zliczę ile faworków :)
Okazało się, że moje dziecko potrafi spać raz na dzień... od jakiegoś czasu jej 3 drzemki przeszły w dwie a wczoraj tylko jedną, choć było widać, że spać się chce ale dookoła za dużo się działo i walczyła sama ze sobą.
Martyna już całkiem stabilnie sobie siedzi i nawet potrafi położona usiąść sama, co wykorzystuje przy wieczornym układaniu do snu bo ja ją kładę a ona siada, ja podchodzę podaję smoczek, poprawiam pieluszkę z którą zasypia, kładę a ona siada i tak się bawimy nieraz kilkanaście razy, czasami odpuszczam i czekam aż się zmęczy a czasami ona się poddaje o taka walka na siadania. Jak nie siadała i nie obracała się tak jak zaczęła nic innego nie robi, aż się boję pomyśleć co będzie jak wreszcie zacznie raczkować albo chodzić bo skoro też zrobi to tak późno to rozumiem, że od razu konkretnie...
Chciałam wykorzystać możliwości nowego aparatu ale jeszcze się uczymy dlatego póki co tradycyjnie foto zrobione na szybko niezastąpioną komórką, a na szybko bo ciężko teraz obie uchwycić, żeby jedna drugiej czegoś nie robiła, nie tuliła, nie dawała buzi, nie odwracała głowy za drugą itd.
 

środa, 6 lutego 2013

ZMIANY

NIE WIEM CZY ZMIANY ZAWSZE WYCHODZĄ WSZYSTKIM NA LEPSZE ALE U NAS CHWILOWO BEZ ZMIAN...A SZKODA BO CHCIAŁABYM IŚĆ DO PRACY(NAJBARDZIEJ CHCIAŁABYM WRÓCIĆ DO POPRZEDNIEJ MIMO TEGO, ŻE NA KONIEC NIE POTRAKTOWALI MNIE FAIR NO ALE CO ZROBIĆ, JAK SIĘ NIE MA CO SIĘ LUBI TO SIĘ LUBI CO SIĘ MA A JA MAM TAM DALEJ KOLEŻANKI, KTÓRE DONOSZĄ GDZIE, KTO I KIEDY ZWALNIA JAKIEŚ MIEJSCE WIĘC CHODZĘ, WALCZĘ I CZEKAM...)

WIELE RAZY PISAŁAM, ŻE MARZY MI SIĘ ZMIANA MIESZKANIA. O TAK! MARZY MI SIĘ TO JEST BARDZO ODPOWIEDNIE OKREŚLENIE BOWIEM NA CHWILĘ OBECNĄ, KIEDY TYLKO K. NAS UTRZYMUJE MIESZKANIE MUSI POCZEKAĆ. BO PRZECIEŻ MUSIMY JEŚĆ, MAMY DWA AUTA A ONE NA WODĘ NIE SĄ (A SZKODA), MARTYNKA JEST CAŁYM NASZYM ŚWIATEM I TYLKO JEJ NIE ODMAWIAMY NICZEGO. A ŻE JA Z DOMU TROCHĘ ,,ROZPUSZCZONA" JESTEM CHOĆ K. MA INNE OKREŚLENIE NA TO ;) TO STARAM SIĘ, ŻEBY MOJEJ CÓRCE NIE ZABRAKŁO NICZEGO PODOBNIE JAK MI KIEDYŚ I MÓWIĘ TU ZARÓWNO O RZECZACH NIEZBĘDNYCH JAK JEDZENIE, UBRANIE I CIEPŁY DACH NAD GŁOWĄ JAK I O WSZYSTKICH MOICH FANABERIACH JAKO MŁODEJ MAMY(BO PRZECIEŻ NIE OSZUKUJMY SIĘ, JEJ WSZYSTKO JEDNO CZY MA DWIE ZABAWKI WIĘCEJ, ALBO CZY CHUSTKA NA JEJ MAŁEJ SZYJCE JEST Z CZEGOŚ TAM...). PÓKI CO MAM TEŻ TO SZCZĘŚCIE, ŻE K. RZADKO KIEDY SIĘ BUNTUJE W TYCH ZAKUPACH A NAWET JAK JUŻ MARUDZI TO I TAK STAWIAM NA SWOIM BO PRZECIEŻ TŁUMACZĘ SOBIE, ŻE ROBIĘ TO DLA NIEJ :)
ZAWSZE MÓWIŁAM, ŻE WOLĘ MIEĆ JEDNO DZIECKO I DAĆ MU WSZYSTKO NIŻ WIĘCEJ I POWIEDZIEĆ: ,,MAMA NIE MA, MAMA NIE DA..."

TERAZ KIEDY ODKŁADAM JĄ WIECZOREM DO ŁÓŻECZKA I PATRZĘ JAK WTULA SIĘ W MISIA, ALBO JAK ZASYPIA W NIM SAMA I ZERKAM DO NIEJ JESZCZE PRZED PÓJŚCIEM SPAĆ MYŚLĘ SOBIE, ŻE DLA NIEJ WSZYSTKO I ŻE JEDNAK TO MAM DUŻO SZCZĘŚCIE BO PRZECIEŻ MOGŁO MNIE JUŻ NIE BYĆ ;/
W SOBOTĘ JAK ZAWSZE KIEDY M. MA DRZEMKĘ POSZŁAM WZIĄĆ PRYSZNIC A ŻE K. SPAŁ TEŻ BO WRÓCIŁ NAD RANEM Z PRACY TO JAKOŚ TAK POSZŁAM SIĘ WYGRZAĆ ITD. I KIEDY NAGLE USŁYSZAŁAM PŁACZ WYLECIAŁAM Z ŁAZIENKI BO WIEM, ŻE K. SIĘ NIE ZAWSZE BUDZI...
PODAŁAM SMOCZUSIA, DAŁAM PIELUSZKĘ DO TULENIA I WRÓCIŁAM DO ŁAZIENKI I JAKOŚ TAK ZACZĘŁA MNIE BOLEĆ GŁOWA. PO WSZYSTKIM SIEDZĘ I MYŚLĘ:
CZEMU TAK BOLI? DLACZEGO TAK MOCNO? I CZEMU TAK DZIWNIE(MIGRENA NA KTÓRĄ PRZECIEŻ CHORUJĘ OD DZIECKA BOLI INACZEJ A ZWYKŁY BÓL GŁOWY NIE ODBIERA ZMYSŁÓW). I WTEDY WPADŁAM NA POMYSŁ, ŻEBY NASZ NOWY CZUJNIK(PREZENT OD DZIADKA), DAĆ DO ŁAZIENKI I SPR. I WIECIE CO OD RAZU PO AKTYWACJI ZACZĄŁ WYĆ JAK SZALONY, PRZESTRASZONA, ŻE POBUDZĘ RODZINKĘ WYŁĄCZYŁAM GO I POSZŁAM ZROBIĆ SOBIE KAWY...
CZAS MIJAŁ A MI BYŁO CORAZ BARDZIEJ NIEDOBRZE, BÓLE GŁOWY ODBIERAŁY JASNOŚĆ WIDZENIA I MYŚLENIA, NIE MIAŁAM SIŁY ZAJĄĆ SIĘ M. JAK SIĘ OBUDZIŁA, POJAWIŁY SIĘ NUDNOŚCI, WYMIOTY, OBUDZIŁAM K. I POSZŁAM SPAĆ.
KIEDY WSTAŁAM BYŁO JESZCZE GORZEJ BO DOSZŁY DRESZCZE I WTEDY POSTANOWIŁAM ZROBIĆ TO CO MAMA KAZAŁA MI ZROBIĆ JAKIEŚ 4 GODZ. WCZEŚNIEJ POJECHAĆ DO SZPITALA.

NA MIEJSCU MIŁA PANI DR PO WYWIADZIE STWIERDZIŁA, ŻE NAPEWNO NIE ZATRUŁAM SIĘ CO BO ZA KRÓTKO BYŁAM W ŁAZIENCE, ALE... PO BADANIACH I WYNIKACH OKAZAŁO SIĘ, ŻE JEDNAK JESTEM ZATRUTA I WEDŁUG SKALI MIESZCZĘ SIĘ W KATEGORII ZATRUCIA ŚREDNIEGO WIĘC W KRÓTKIM CZASIE NAWDYCHAŁAM SIĘ TEGO SPORO. KILKA GODZIN LEŻENIA POD TLENEM, BADANIA KRWI, ZASTRZYK Z KETONALEM NA BÓLE I STRACH O M.
BO K. BYŁ ZE MNĄ CHCIELI GO ZBADAĆ ODMÓWIŁ STWIERDZIŁ, ŻE CZUJĘ SIĘ DOBRZE ALE M. PRZECIEŻ ONA NIE POWIE ,,MAMO BOLI MNIE GŁOWA"... NA SZCZĘŚCIE NIC JEJ NIE BYŁO NIE ZASZŁA ŻADNA ZMIANA W JEJ ZACHOWANIU, KTÓRA MOGŁABY WSKAZYWAĆ CHOĆBY NA LEKKIE ZATRUCIE!
A JA WRÓCIŁAM DO DOMU TEGO SAMEGO DNIA, BO MIŁA PANI DR PUŚCIŁA MNIE DO DZIECKA, GŁOWA POBOLEWA MNIE DO DZIŚ ALE PODOBNO DO TYG. MOŻE SIĘ TAK DZIAĆ.
I WIECIE CO JEST NAJLEPSZE ALBO NAJGORSZE? ŻE TO NIE WINA NASZEGO JUNKERSA, ŻE JA TAK ROBIŁAM ZAWSZE JAK BYŁAM SAMA M. DRZEMIE JA SIĘ KĄPIĘ..., ŻE MIAŁAM NAPRAWDĘ DUŻO SZCZĘŚCIA BO K. SPAŁ I GDYBY COŚ SIĘ DZIAŁO NIE OBUDZIŁBY SIĘ SAM OD RAZU..., ŻE DOPÓKI NIE BYŁO W NASZYM DOMU CZUJNIKA A WIĘC PONAD 3 LATA NIGDY NIC..., ŻE BYŁO OTWARTE OKNO I DRZWI ŁAZIENKI BO MIESZKAMY W STARYM BUDYNKU, GDZIE MAMY POPĘKANE KOMINY I ,,LEWY CUG" TYLKO TO, ŻE STAŁO SIĘ TO TAK NAGLE W DZIEŃ PO TYM JAK CZUJNIK POJAWIŁ SIĘ W NASZYM DOMU...BYŁO NIE ZAPESZAĆ.

CHCIAŁAM ZGŁOSIĆ TO DO SPÓŁDZIELNI GROZIĆ, KŁÓCIĆ SIĘ ALE W SUMIE CO MI TO DA? ONI NICZEGO NIE ZROBIĄ TAK JAK DO TEJ PORY PRZY KONTROLACH KOMINIARSKICH A JA BĘDĘ MUSIAŁA NA WŁASNY KOSZT SPR. WSZYSTKIE SPRZĘTY GAZOWE I KOMINY, ŻEBY IM UDOWODNIĆ, ŻE TO NIE MOJA WINA... I DALEJ W ZIMĘ PRZY - 10 BĘDĘ MUSIAŁA OTWIERAĆ OKNA BO DO KUCHNI KRATKĄ WENTYLACYJNĄ ZACIĄGA MI DYM WYCHODZĄCY Z KOMINÓW PIECOWYCH I DALEJ PRZY NIŻU W MOJEJ KUCHNI I ŁAZIENCE CZUĆ ZAPACH PALONYCH LIŚCIE TAK SPECYFICZNY DLA DYMÓW KRĄŻĄCYCH W OKOLICACH STAREGO BUDOWNICTWA, DLATEGO JEDYNA ZMIANA JAKA MI SIĘ MARZY NA JUŻ, SZYBKO, ZARAZ TO BEZPIECZNE MIESZKANIE DLA MOJEGO DZIECKA!
*
ŻEBY NIE KOŃCZYĆ TAK PESYMISTYCZNIE TO:
-BYLIŚMY NA UR. U CIOCI NASZEJ KOCHANEJ NA DOLE(TO TA SĄSIADKA, CO ZAWSZE PILNUJE M. I W SOBOTĘ TEŻ MOGŁAM NA NIĄ LICZYĆ W CIĄGU PARU SEK. BYŁA U GÓRY PO MAŁĄ)
-DZIŚ JEDZIEMY DO BABCI NA OBIAD :)
-SŁONECZKO ZA OKNEM ZWIASTUJE, ŻE WIOSNA JUŻ TUŻ TUŻ, CHOĆ NASZA NOWA BRYKA CHWILOWO NIE MA JAK WYJECHAĆ TAK SAMO JAK STARA BOWIEM ZE WZGLĘDU NA WYMIANĘ KANALIZACJI JAKA MA MIEJSCE W Z. JUŻ OD JAKIEGOŚ CZASU POD MOIM BLOKIEM NIE MA CHODNIKA, ULICY, KRAWĘŻNIKÓW ALE MAMY JEDNO WIELKI BAGNO I BŁOTO, ŚWINKA MIAŁABY TU RAJ...
-NO I WRESZCIE MAM W DOMU SWOJEGO CANONA 450D :) TAKŻE ZDJĘĆ BĘDZIE OCZYWIŚCIE WIĘCEJ I NIE BĘDZIE TO TYLKO M. CHOĆ W WIĘKSZOŚCI. MARZY MI SIĘ TROCHĘ ZMIANA PROFILU BLOGA NA TAKI DOMOWO-WNĘTRZARSKO-RODZINNY :)
 A TERAZ MOJA GŁÓWNA MODELKA W SWOIM NOWYM KRZESEŁKU, KTÓRE MA 30 LAT I NALEŻAŁO DO JEJ TATUSIA :)