środa, 27 listopada 2013

Bajka.

Bajka powstała na potrzeby pewnego konkursu od początku do końca jest moja więc można pożyczać i opowiadać dzieciom wst. inne imię ale nie wolno sobie przywłaszczać :) Miłego czytania.

Mały Eugeniusz wiedział, że zbliża się coś większego, coś ważnego. 
W jego krótkim dotychczas misiowym życiu miały już miejsce takie wydarzenia, zawsze czuł je w szwach. 
Kiedy ręce, które go uszyły założyły mu pierwszy specjalnie dla niego uszyty sweterek, kiedy po raz pierwszy pod pachą Martynki wyruszył na zwiedzanie świata i teraz... 
-,,Tylko co mnie jeszcze może spotkać...?"- zastanawiał się mały miś. Eugeniusz był dobrym obserwatorem zatem zaczął się rozglądać i ze swojego misiowego domku na ścianie zauważył, że Martynka i jej mama jakieś takie bardziej poruszone, częściej wychodzą z domu, coś sprawdzają, liczą, planują, zapisują i ciągle mówią o jakimś Mikołaju... 
-,,Może to jakiś nowy miś, może będę miał kolegę... a co jeśli Martynka pokocha go bardziej?"- zamartwiał się Eugeniusz całymi nocami, kiedy spał obok Martyny przykryty jej małą rączką i kołderką, którą się z nim dzieliła. 
I właśnie pewnej nocy, kiedy Martynka mocno spała a on leżał i myślał usłyszał COŚ. 
 Coś jakby dzwoneczki i wołanie takie dziwne bo głośne a równocześnie zdawało się być niesłyszalne bo przecież Martynka dalej mocno spała. Powolutku, cichutko na misiowych łapkach wydostał się z łóżka i mimo, że jego małe misiowe serduszko dudniło w klatce piersiowej to znalazł w sobie dość odwagi, żeby poszukać źródła tego dźwięku. 
Ku swojemu zaskoczeniu po wejściu do salonu jego czarnym jak węgiel oczkom ukazał się wielki czerwony jegomość. 
-,,Kto to jest? Co on tu robi? I najważniejsze którędy on tu wszedł?"- te wszystkie pytania i wiele innych kłębiły się w głowie Eugeniusza i wtedy usłyszał najbardziej miły i spokojny głos jakim do tej pory się do niego zwracano. 
-,,Witaj Eugeniuszu, jestem Mikołaj" 
-,,Mikołaj? Jesteś tym Mikołajem o którym wszyscy ciągle mówią? Kim jesteś? Co robisz? Dlaczego moja Martynka o Tobie ciągle opowiada?" zapytał z zaciekawieniem miś. 
-,,Widzisz misiu jestem tym na którego dzieci czekają bo coś od niego dostają i nie tylko dzieci bo do Mikołaja prezent może dostać każdy. Martynka tez pewnie na mnie czekała..."
 -,,Każdy?"- zapytał miś z jeszcze większą ciekawością ,,Nawet ja?" 
-,,Każdy. Dla Martynki mam nowy domek dla jej przyjaciela i łóżeczko bo czasami mu niewygodnie razem z nią w jednym łóżku" 
-,,Martynka ma przyjaciela o którym ja nic nie wiem"- zasmucił się miś a więc jednak jest lub będzie ktoś inny teraz się z nią bawił pomyślałam i w jego oczkach pojawiły się łzy. 
-,,Nie płacz misiu, nie bój się mam na myśli Ciebie Eugeniuszu głuptasku"- odpowiedział Mikołaj bo przecież umie czytać w myślach o czym mały miś nie wiedział. 
-,,Dla Ciebie też coś mam chcesz?"- zapytał Mikołaj Eugeniusz zastanowił się, zadumał, pomyślał i nawet przez chwilę coś przemknęło mu przez myśl ale po chwili odpowiedział, że on już ma to czego każdy mały miś może najbardziej na świecie pragnąć... małe rączki które go przytulają, dziecięce usteczka które dają buziaki i oczy które są takie w niego wpatrzone codziennie rano i przez resztę dnia. 
-,,Zatem nic tu po mnie"- rzekł Mikołaj zawołał na pożegnanie swoje sławne ,,Ho, ho, ho" i znikł nim Eugeniusz mrugnął a kiedy obudził się rano znowu leżał z Martynką w łóżku a obok łóżka stał piękny nowy domek w sam raz dla takiego misia jak on.


Jak tylko poznamy wyniki konkursu damy znać :)

czwartek, 21 listopada 2013

Kim jestem?

Czas mija nieubłaganie, zaległości nie uda mi się już chyba nadrobić więc nie będę na siłę tworzyła opowieści o tym co się działo bo jak zawsze były lepsze i gorsze chwile :)
Siedzę w ciepłym mieszkaniu z ubrankami małej obok, czekają na żelazko i moją wenę i zastanawiam się kim jestem dziś, teraz...

Po pierwsze i najważniejsze jestem mamą więc jestem zawsze obok (chyba, że pracuje ;/), jestem obok jak boli żeby pochuchać i dać buzi, jestem zawsze przygotowana kiedy M. potyka się o własne nogi i rzucam się jak siatkarz w walce o mistrzowski set, jestem zawsze gotowa do noszenia, zabawy i gonitwy, kiedy Martyna ucieka  z piskiem zaraz po tym jak wołam za nią, żeby nie biegała bo się przewróci, jestem zawsze wyspana, kiedy śpiąc do 9 w tygodniu w soboty, kiedy mama jest w domu młoda budzi się o 6 30 i żąda przeglądu KAŻDEJ swojej książeczki oczywiście w asyście mamy, choć tata przecież śpi obok :)
Jestem więc plasterkiem, kucharką, maskotką, pocieszycielem, tłumaczem osobistym, zabawką i Anią (jak M. woła mama a ja nie odpowiadam woła mnie po imieniu z tym podśmiewaniem się w głosie...)

Po drugie jestem żoną więc chodzę i buczę, chodzę i się obrażam, siedzę i rozmawiam, kładę się obok i patrzę na film, żeby za 10 minut zostać obudzoną przez własne chrapanie, jestem pedantyczną terrorystką więc jestem pszczołą, fochem i słabym kompanem a to wszystko dlatego, że jestem MAMĄ....

Po trzecie jestem pracownikiem i wkurzam się na siebie i na innych, że muszę wstać, iść, walczyć, tłumaczyć, prosić, przepraszać, żądać, sprawdzać, badać i udawać, że jest za.....cie więc jestem niezłym aktorem tęskniącym za tą jedną jedyną moją małą bo jestem MAMĄ...

Po czwarte jestem siostrą, córką, wnuczką, kuzynką itd.... więc piję kawę z mamą, plotkuję z siostrą, zagaduję do babci, pracuję z kuzynkami więc zaległości nadrabiam i wszystko jakoś tak bokiem zawsze jednym okiem skierowanym w inną stronę i jednym uchem tylko słuchając bo drugim nasłuchuję czy nikt mnie nie woła, nie potrzebuje, czy nikt nie ma akurat ochoty na coś wyjątkowego dając całemu światu do zrozumienia, że tylko mama może dać mleko, odebrać smoczek zmienić pieluszkę czy dać buzi w czółko więc jestem członkiem rodziny z doskoku bo jestem MAMĄ...

I wiecie co żadnej z tych rzeczy nie chciałabym zmienić kosztem bycia nią dla niej już na zawsze bo kocham nad życie i cały mój świat to ona a w niej cała ja zatopiona....

 

czwartek, 14 listopada 2013

[*]

W ostatnim miesiącu dowiedziałam się o trzech osobach, których nie ma już dziś z nami jednej nie znałam wogóle była mamą mojej koleżanki z pracy, dziewczyny która nie miała łatwego życia a dodatkowo od niedawna na zmianę ze mną stawiała się na drugim szpitalu jako koordynatorka na ,,nowej" radiologii w szpitalu gdzie jest tylko jeden oddział pulmonologiczny i właśnie tam po namowach stawienia się w szpitalu i zrobienia kontrolnych badan zmarła jej mama po wielu latach leczenia tlenem w domu :(
Wczoraj przyjaciółka napisała mi, że narzeczony jej koleżanki a mojej tylko znajomej zmarł nagle na serce jak się okazało po sekcji w czasie przygotowań do ślubu...
Dziś wchodzę na blogi i czytam o Eris, nie znałam jej tak jak Ci którzy czytali jej bloga i mieli to szczęście, żeby poznać kogoś tak dobrego jak piszecie o niej osobiście ale zawsze przykro, kiedy odchodzi ktoś kto miał przed sobą jeszcze tyle dni...
Pocieszającą wiadomością jest to, że kiedy ktoś umiera ktoś inny się rodzi a ja dziś dowiedziałam się jeszcze, że za 20 tygodni zostanę ciocią i chrzestną kolejnej dziewczynki  :)

wtorek, 5 listopada 2013

Z cyklu dzieje się

Ścięłam włosy!
Wiem mało mnie ale obiecuję poprawę bo w sumie pisać jest o czym a równocześnie mam wrażenie że codziennie to samo dla kogoś obcego niezbyt interesującego się dzieje....
Z cyklu przemiany mieszkania został nam pokój M/ nasza sypialnia ale tam stoi rogówka z poprzedniego mieszkania zawsze rozłożona z nową narzutą na łóżko małżeńskie łóżeczko z komodą M. podobnie jak wcześniej i szafa z komodą z ciuchami modej, gdzie udało się też wcisnąć matce z sukienkami na szczęście :)
Z cyklu wszystko i nic z kategorii fotografia :)
Z cyklu pracuję, matkuję i żyję z dnia na dzień bez zmian odbiór!

P.S. Następny wpis zaskoczy Was długością wreszcie... :)