środa, 6 lutego 2013

ZMIANY

NIE WIEM CZY ZMIANY ZAWSZE WYCHODZĄ WSZYSTKIM NA LEPSZE ALE U NAS CHWILOWO BEZ ZMIAN...A SZKODA BO CHCIAŁABYM IŚĆ DO PRACY(NAJBARDZIEJ CHCIAŁABYM WRÓCIĆ DO POPRZEDNIEJ MIMO TEGO, ŻE NA KONIEC NIE POTRAKTOWALI MNIE FAIR NO ALE CO ZROBIĆ, JAK SIĘ NIE MA CO SIĘ LUBI TO SIĘ LUBI CO SIĘ MA A JA MAM TAM DALEJ KOLEŻANKI, KTÓRE DONOSZĄ GDZIE, KTO I KIEDY ZWALNIA JAKIEŚ MIEJSCE WIĘC CHODZĘ, WALCZĘ I CZEKAM...)

WIELE RAZY PISAŁAM, ŻE MARZY MI SIĘ ZMIANA MIESZKANIA. O TAK! MARZY MI SIĘ TO JEST BARDZO ODPOWIEDNIE OKREŚLENIE BOWIEM NA CHWILĘ OBECNĄ, KIEDY TYLKO K. NAS UTRZYMUJE MIESZKANIE MUSI POCZEKAĆ. BO PRZECIEŻ MUSIMY JEŚĆ, MAMY DWA AUTA A ONE NA WODĘ NIE SĄ (A SZKODA), MARTYNKA JEST CAŁYM NASZYM ŚWIATEM I TYLKO JEJ NIE ODMAWIAMY NICZEGO. A ŻE JA Z DOMU TROCHĘ ,,ROZPUSZCZONA" JESTEM CHOĆ K. MA INNE OKREŚLENIE NA TO ;) TO STARAM SIĘ, ŻEBY MOJEJ CÓRCE NIE ZABRAKŁO NICZEGO PODOBNIE JAK MI KIEDYŚ I MÓWIĘ TU ZARÓWNO O RZECZACH NIEZBĘDNYCH JAK JEDZENIE, UBRANIE I CIEPŁY DACH NAD GŁOWĄ JAK I O WSZYSTKICH MOICH FANABERIACH JAKO MŁODEJ MAMY(BO PRZECIEŻ NIE OSZUKUJMY SIĘ, JEJ WSZYSTKO JEDNO CZY MA DWIE ZABAWKI WIĘCEJ, ALBO CZY CHUSTKA NA JEJ MAŁEJ SZYJCE JEST Z CZEGOŚ TAM...). PÓKI CO MAM TEŻ TO SZCZĘŚCIE, ŻE K. RZADKO KIEDY SIĘ BUNTUJE W TYCH ZAKUPACH A NAWET JAK JUŻ MARUDZI TO I TAK STAWIAM NA SWOIM BO PRZECIEŻ TŁUMACZĘ SOBIE, ŻE ROBIĘ TO DLA NIEJ :)
ZAWSZE MÓWIŁAM, ŻE WOLĘ MIEĆ JEDNO DZIECKO I DAĆ MU WSZYSTKO NIŻ WIĘCEJ I POWIEDZIEĆ: ,,MAMA NIE MA, MAMA NIE DA..."

TERAZ KIEDY ODKŁADAM JĄ WIECZOREM DO ŁÓŻECZKA I PATRZĘ JAK WTULA SIĘ W MISIA, ALBO JAK ZASYPIA W NIM SAMA I ZERKAM DO NIEJ JESZCZE PRZED PÓJŚCIEM SPAĆ MYŚLĘ SOBIE, ŻE DLA NIEJ WSZYSTKO I ŻE JEDNAK TO MAM DUŻO SZCZĘŚCIE BO PRZECIEŻ MOGŁO MNIE JUŻ NIE BYĆ ;/
W SOBOTĘ JAK ZAWSZE KIEDY M. MA DRZEMKĘ POSZŁAM WZIĄĆ PRYSZNIC A ŻE K. SPAŁ TEŻ BO WRÓCIŁ NAD RANEM Z PRACY TO JAKOŚ TAK POSZŁAM SIĘ WYGRZAĆ ITD. I KIEDY NAGLE USŁYSZAŁAM PŁACZ WYLECIAŁAM Z ŁAZIENKI BO WIEM, ŻE K. SIĘ NIE ZAWSZE BUDZI...
PODAŁAM SMOCZUSIA, DAŁAM PIELUSZKĘ DO TULENIA I WRÓCIŁAM DO ŁAZIENKI I JAKOŚ TAK ZACZĘŁA MNIE BOLEĆ GŁOWA. PO WSZYSTKIM SIEDZĘ I MYŚLĘ:
CZEMU TAK BOLI? DLACZEGO TAK MOCNO? I CZEMU TAK DZIWNIE(MIGRENA NA KTÓRĄ PRZECIEŻ CHORUJĘ OD DZIECKA BOLI INACZEJ A ZWYKŁY BÓL GŁOWY NIE ODBIERA ZMYSŁÓW). I WTEDY WPADŁAM NA POMYSŁ, ŻEBY NASZ NOWY CZUJNIK(PREZENT OD DZIADKA), DAĆ DO ŁAZIENKI I SPR. I WIECIE CO OD RAZU PO AKTYWACJI ZACZĄŁ WYĆ JAK SZALONY, PRZESTRASZONA, ŻE POBUDZĘ RODZINKĘ WYŁĄCZYŁAM GO I POSZŁAM ZROBIĆ SOBIE KAWY...
CZAS MIJAŁ A MI BYŁO CORAZ BARDZIEJ NIEDOBRZE, BÓLE GŁOWY ODBIERAŁY JASNOŚĆ WIDZENIA I MYŚLENIA, NIE MIAŁAM SIŁY ZAJĄĆ SIĘ M. JAK SIĘ OBUDZIŁA, POJAWIŁY SIĘ NUDNOŚCI, WYMIOTY, OBUDZIŁAM K. I POSZŁAM SPAĆ.
KIEDY WSTAŁAM BYŁO JESZCZE GORZEJ BO DOSZŁY DRESZCZE I WTEDY POSTANOWIŁAM ZROBIĆ TO CO MAMA KAZAŁA MI ZROBIĆ JAKIEŚ 4 GODZ. WCZEŚNIEJ POJECHAĆ DO SZPITALA.

NA MIEJSCU MIŁA PANI DR PO WYWIADZIE STWIERDZIŁA, ŻE NAPEWNO NIE ZATRUŁAM SIĘ CO BO ZA KRÓTKO BYŁAM W ŁAZIENCE, ALE... PO BADANIACH I WYNIKACH OKAZAŁO SIĘ, ŻE JEDNAK JESTEM ZATRUTA I WEDŁUG SKALI MIESZCZĘ SIĘ W KATEGORII ZATRUCIA ŚREDNIEGO WIĘC W KRÓTKIM CZASIE NAWDYCHAŁAM SIĘ TEGO SPORO. KILKA GODZIN LEŻENIA POD TLENEM, BADANIA KRWI, ZASTRZYK Z KETONALEM NA BÓLE I STRACH O M.
BO K. BYŁ ZE MNĄ CHCIELI GO ZBADAĆ ODMÓWIŁ STWIERDZIŁ, ŻE CZUJĘ SIĘ DOBRZE ALE M. PRZECIEŻ ONA NIE POWIE ,,MAMO BOLI MNIE GŁOWA"... NA SZCZĘŚCIE NIC JEJ NIE BYŁO NIE ZASZŁA ŻADNA ZMIANA W JEJ ZACHOWANIU, KTÓRA MOGŁABY WSKAZYWAĆ CHOĆBY NA LEKKIE ZATRUCIE!
A JA WRÓCIŁAM DO DOMU TEGO SAMEGO DNIA, BO MIŁA PANI DR PUŚCIŁA MNIE DO DZIECKA, GŁOWA POBOLEWA MNIE DO DZIŚ ALE PODOBNO DO TYG. MOŻE SIĘ TAK DZIAĆ.
I WIECIE CO JEST NAJLEPSZE ALBO NAJGORSZE? ŻE TO NIE WINA NASZEGO JUNKERSA, ŻE JA TAK ROBIŁAM ZAWSZE JAK BYŁAM SAMA M. DRZEMIE JA SIĘ KĄPIĘ..., ŻE MIAŁAM NAPRAWDĘ DUŻO SZCZĘŚCIA BO K. SPAŁ I GDYBY COŚ SIĘ DZIAŁO NIE OBUDZIŁBY SIĘ SAM OD RAZU..., ŻE DOPÓKI NIE BYŁO W NASZYM DOMU CZUJNIKA A WIĘC PONAD 3 LATA NIGDY NIC..., ŻE BYŁO OTWARTE OKNO I DRZWI ŁAZIENKI BO MIESZKAMY W STARYM BUDYNKU, GDZIE MAMY POPĘKANE KOMINY I ,,LEWY CUG" TYLKO TO, ŻE STAŁO SIĘ TO TAK NAGLE W DZIEŃ PO TYM JAK CZUJNIK POJAWIŁ SIĘ W NASZYM DOMU...BYŁO NIE ZAPESZAĆ.

CHCIAŁAM ZGŁOSIĆ TO DO SPÓŁDZIELNI GROZIĆ, KŁÓCIĆ SIĘ ALE W SUMIE CO MI TO DA? ONI NICZEGO NIE ZROBIĄ TAK JAK DO TEJ PORY PRZY KONTROLACH KOMINIARSKICH A JA BĘDĘ MUSIAŁA NA WŁASNY KOSZT SPR. WSZYSTKIE SPRZĘTY GAZOWE I KOMINY, ŻEBY IM UDOWODNIĆ, ŻE TO NIE MOJA WINA... I DALEJ W ZIMĘ PRZY - 10 BĘDĘ MUSIAŁA OTWIERAĆ OKNA BO DO KUCHNI KRATKĄ WENTYLACYJNĄ ZACIĄGA MI DYM WYCHODZĄCY Z KOMINÓW PIECOWYCH I DALEJ PRZY NIŻU W MOJEJ KUCHNI I ŁAZIENCE CZUĆ ZAPACH PALONYCH LIŚCIE TAK SPECYFICZNY DLA DYMÓW KRĄŻĄCYCH W OKOLICACH STAREGO BUDOWNICTWA, DLATEGO JEDYNA ZMIANA JAKA MI SIĘ MARZY NA JUŻ, SZYBKO, ZARAZ TO BEZPIECZNE MIESZKANIE DLA MOJEGO DZIECKA!
*
ŻEBY NIE KOŃCZYĆ TAK PESYMISTYCZNIE TO:
-BYLIŚMY NA UR. U CIOCI NASZEJ KOCHANEJ NA DOLE(TO TA SĄSIADKA, CO ZAWSZE PILNUJE M. I W SOBOTĘ TEŻ MOGŁAM NA NIĄ LICZYĆ W CIĄGU PARU SEK. BYŁA U GÓRY PO MAŁĄ)
-DZIŚ JEDZIEMY DO BABCI NA OBIAD :)
-SŁONECZKO ZA OKNEM ZWIASTUJE, ŻE WIOSNA JUŻ TUŻ TUŻ, CHOĆ NASZA NOWA BRYKA CHWILOWO NIE MA JAK WYJECHAĆ TAK SAMO JAK STARA BOWIEM ZE WZGLĘDU NA WYMIANĘ KANALIZACJI JAKA MA MIEJSCE W Z. JUŻ OD JAKIEGOŚ CZASU POD MOIM BLOKIEM NIE MA CHODNIKA, ULICY, KRAWĘŻNIKÓW ALE MAMY JEDNO WIELKI BAGNO I BŁOTO, ŚWINKA MIAŁABY TU RAJ...
-NO I WRESZCIE MAM W DOMU SWOJEGO CANONA 450D :) TAKŻE ZDJĘĆ BĘDZIE OCZYWIŚCIE WIĘCEJ I NIE BĘDZIE TO TYLKO M. CHOĆ W WIĘKSZOŚCI. MARZY MI SIĘ TROCHĘ ZMIANA PROFILU BLOGA NA TAKI DOMOWO-WNĘTRZARSKO-RODZINNY :)
 A TERAZ MOJA GŁÓWNA MODELKA W SWOIM NOWYM KRZESEŁKU, KTÓRE MA 30 LAT I NALEŻAŁO DO JEJ TATUSIA :)
 
 

10 komentarzy:

  1. Widzę, że co do drugiego dziecka to mówisz to samo, co mój S.

    Jestem sporo młodsza od moich sióstr przez co gdy miałam 4 lata zostałam sama z rodzicami. Zawsze miałam wszystko, czego tylko chciałam... Wychowywali mnie jak typową jedynaczkę. Nie musiałam się z nikim dzielić. Miałam wszystko, co chciałam itd. ALE z perspektywy czasu jestem wdzięczna, że mam siostry, bo zawsze mam z kim pogadać, kogo odwiedzić itd. Choć jako kilkulatka rozpaczałam, że nie mam młodszego ode mnie rodzeństwa... ;) Inaczej: uważam, że żadne "zabawki" czy inne cuda nie zastąpią rodzeństwa. Sama masz przecież siostrę, więc wiesz o czym mówię. :)

    O ;)

    Macie jeszcze sporo czasu. Kto wie, czy za kilka lat, gdy będziecie mieli nowe mieszkanie, lepszą sytuację finansową - nie zdecydujecie się na rodzeństwo dla M. (Będę trzymać za to kciuki, hehe).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz ja nie mówię NIE! Zobaczymy jak to będzie mój K. chce bardzo dwójkę dzieci ale M. zawsze już będzie miała Nadusię są chowane jak siostry, ciągle razem :)

      Usuń
  2. dobrze że z tym czasem tak to się skończyło bo to nie przelewki

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. uuuuuuu z tym piecem to niemiło i to bardzo ;/ współczuję i rozumiem bo my też mamy w łazience junkersa i to jeszcze na płomień. Na szczęście ponoć dobrze nam ciągną kominy a 3 razy do roku to sprawdzają.

    Co do tego, "ŻE WOLĘ MIEĆ JEDNO DZIECKO I DAĆ MU WSZYSTKO NIŻ WIĘCEJ I POWIEDZIEĆ: ,,MAMA NIE MA, MAMA NIE DA".. to ja mam całkowicie odwrotne zdanie na ten temat. Wprawdzie nie mam dzieci to jestem mało wiarygodna ale z kolei mam jak Ty rodzeństwo i mam mnóstwo koleżanek i kolegów bez rodzeństwa. I uważam z własnego doświadczenia i ich, że najgorsze co może być to być jedynakiem ponieważ jak Ci już umrą rodzice to zostajesz sama jak palec bez rodziny takiej z krwi i kości i jest ciężko. Ja mam to szczęście, że mam siostrę zawsze sobie pomożemy i będziemy wsparciem. Przyjaciółka nigdy tego nie zastąpi a i dwoje dzieci w jednym domu lepiej się chowa i rozwija. Zatem ja wolę biedniej ale z dwójką niż lżej z jedynakiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poza tym jestem przeciwna rozpieszczaniu dzieci i dawaniu im tego czego same nie miałyśmy. To jest nieprawda, że bez tego będzie im trudniej/gorzej/czy inaczej. Wręcz myślę, że lepiej jest wychować się w biedzie (nie skrajnej rzecz jasna) kiedy zawsze na coś trzeba oszczędzać, czegoś sobie odmówić albo coś poświęcić bo wtedy człowiek docenia bardziej pracę, obowiązki i wartość pieniądza. Ja całe dzieciństwo wielu rzeczy nie miałam i chodziłam w znoszonych po innych ubraniach i myślę, że to mnie wiele dobrego nauczyło. Z pierwszych oryginalnych ciuchów kupionych za własne pieniądze byłam mega zadowolona i chodziłam w nich z 10 lat.

      Usuń
    2. Jasne rozumiem Twoje rację w związku z docenianiem i poznaniem wartości rzeczy ciężko zdobytych... ale ja nie mówię, że dam M. wszystko tylko, że postaram się jej nie odmawiać oczywiście w granicach zdrowego rozsądku bo przecież nie kupię jej auta na 16 urodziny i nie zaprowadzę do studia tatuażu bo tak będzie chciała jak będzie miała 15 lat ;)
      I oczywiście nie mówię, że nie zostanę kiedyś jeszcze mamą, jedyne co to Martyna już zawsze będzie miała Nadusię i odwrotnie lepsze to niż być całkiem samemu, oczywiście sama mam siostrę i wiem jakie to cudowne uczucie i świadomość, że ona jest uspokaja ale czasy są inne... ciężko się zdecydować na jedno a co dopiero na dwójkę lub więcej :)

      Usuń
  5. Całe szczęście, że nic Ci się nie stało. Rozumiem rozterki związane z "awanturami" ze spółdzielnią. Zapewne tak by właśnie było, że jeszcze musiałabyś do tego "interesu" dopłacić.
    A to, że chcesz dla Córci wszystkiego najlepszego, jest chyba oczywiste i myślę, że niezwiązane z "rozpuszczeniem z domu".
    Perełka cudowna. Trzymam kciuki za pracę i marzenia mieszkaniowe. I gratuluję nowego nabytku!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nigdy nie obrażam się za rozpuszczoną bo choć czasami mam wrażenie, że K. właśnie tak myśli ja lubię swoje życie i wspomnienia i świadomość że na tyle na ile mogli dbali o mnie/ o nad jak mogli pod każdym względem a to przecież poniekąd obowiązek rodzica, skoro ktoś decyduje się na dziecko jest za nie odpowiedzialny...

      Usuń