niedziela, 14 lipca 2013

C jak ciepło :)

Jak było na wakacjach? Gorąco!
Jak spędzaliśmy czas urlopując się? Wylegując się pod parasolem nad hotelowym basenem, spędzając niezliczoną ilość minut w hotelowych restauracjach, godzinami relaksowałam się przemierzając basen wzdłuż i wszerz ale także zwiedzając, kosztując, podziwiając i co najważniejsze spędzając każdą chwilę razem :)
Tęskniłam za M. przeogromnie, każdego dnia chciałam żeby dzień mijał szybciej bo tęskno mi było do domu, dookoła same rodziny z dziećmi a ja bez swojego starałam się nie widzieć, nie myśleć i nie wspominać bo łzy same cisnęły się do oczu...
Tęsknota była zmorą moich wakacji i brak łączności z mamą! 
Cypr bo tam byliśmy w tym roku był jednym z naszych kilku wybranych miejsc, gdzie zawsze chcieliśmy pojechać.
Jak jest? Piękny ale równocześnie często bardzo brudny, gdzieś w krzakach, czy przy ulicy zarówno głównej jak i bocznej leżą często śmieci.
Na swój sposób niebezpieczny bo ruch mają jak w Anglii i nigdy nie wiedziałam z której strony ktoś mi wyjdzie bo ciągle się zapominałam... ze względu na inny kierunek jazdy zrezygnowaliśmy z wypożyczenia samochodu i zwiedzania wyspy we własnym zakresie (ceny w wypożyczalniach kosmiczne, a ubezpieczenia często podobno nie było i nie obejmowało nawet stłuczonego lusterka, a to akurat częsta usterka na cypryjskich drogach), choć trzeba przyznać, że pomysłowe było i jest aby auta z wypożyczalni a co za tym idzie wiadomo, że nie jedzie nim tutejszy miały inne kolory tablic rej. i tak normalnie cypryjskie samochody mają rej. z przodu żółtą, z tyłu białą a wypożyczone czerwone i z przodu i z tyłu :)
Zaś jeśli chodzi o strach spowodowany nocnymi przechadzkami, bez obaw na Cyprze jak się dowiedzieliśmy od jednego z naszych przewodników przestępczość jest tak niska, że na cały kraj mają tylko jedno więzienie zazwyczaj puste i uwaga 0% bezdomnych na ulicach.
Czasami miało się wrażenie, że człowiek pomylił kraje i jednak wylądował na wschodzie bowiem drugim podstawowym językiem cypryjczyków jest rosyjski,  ze względu na ilość zakupionych tam ziem i interesów ros. każdy biegle włada tym językiem (podobnie z urlopowiczami przez cały pobyt raz usłyszałam polski, w hotelu z nami były tylko 3 polskie rodziny, cała reszta to Rosjanie i Anglicy).
Codziennie na nowo zachwycona widokiem z hotelowego tarasu szybko zaczęłam zarówno śniadania jak i kolacje jadać na zew. zaś obiady zazwyczaj spożywane w środku były zbawieniem po godzinach spędzonych w cypryjskim słońcu.
Dwie zorganizowane wycieczki (osobno płatne), może i zrujnowały nasz budżet wakacyjny ale warto było i na szczęście zostało jeszcze na zwiedzanie we własnym zakresie i zakupy jakieś na koniec (choć znowu obiecywałam sobie, że nikomu nic tylko dzieciom, tak każdy coś dostał :)).
Potwierdza się przynajmniej w moim przypadku, że owoce morza nigdzie tak nie smakują jak w krajach słynących z tego, że mają do nich bezpośredni dostęp.
Z nieskrywaną przyjemnością objadałam się pyszną sałatką z krewetek podsmażonych na oliwie z octem winnym z zieloną sałatą i sosem tak pysznym, że chciałam go brać do domu litrami ale nie miałam pojęcia z czego został skomponowany.
Oczywiście mamy cypryjskie wino zakupione wysoko w górach po degustacji przygotowanej specjalnie dla nas jako jednej z atrakcji pierwszej wycieczki, mamy do dziś w lodówce ser zakupiony tam, z którego Cypr słynie-Haloumi, i oliwa całe mnóstwo pyszna, delikatna aż chcę się ją jeść tylko maczając w niej chlebek jak tam na miejscu i te ich pieczywo boskie!
Tam zjedliśmy po raz pierwszy coś tak pysznego, że K. cały tydzień po powrocie szukał przepisu tylko według wyglądu bo nie zapamiętaliśmy nazwy :D
Widziałam jeden z nielicznych 6* hoteli na świecie, miejsce gdzie podobno Afrodyta wyszła z piany a także miejsce, gdzie zażywała swoich kąpieli, kiedy już zjawiała się na ziemi pod postacią pięknej kobiety (legenda mówi, że każda kobieta, która wejdzie tam do wody jest młodsza o 10 lat :)), ale nie próbowałam jako jedna z nielicznych, bardziej przemówiła do mnie ta, gdzie wspomina się, że jeśli magia zadziała to bogini zdenerwowana, że ktoś korzystał z jej łazienki mści się na biedulce :D
Zjadłam prawdziwego tureckiego kebaba bowiem rozwiązaniem zagadki z poprzedniego posta jest: Republika Północnego Cypru (o tym osobno).
Póki co warto wspomnieć, że oficjalnie  jest to część Republiki Cypryjskiej, de facto samozwańcze państwo zajmujące północną część wyspy Cypr zamieszkiwaną przez ludność turecką. Państwowość uznana jedynie przez Turcję, dzięki pomocy której Cypr Północny funkcjonuje politycznie i ekonomicznie.
Wypiłam wyjątkowe wino, które podobno jest jednym z najstarszych jeśli chodzi o produkcję.
Przesadziłam ze słońcem tak, że do teraz schodzi mi skóra, póki co trzeci raz a nie wiem co mnie jeszcze czeka...
Przekonałam się, że tęsknota za dzieckiem jest przerażająca i nawet bliskość K. niczego nie zmieniała...















7 komentarzy:

  1. Achhh, pięknie tam i taki soczysty opis, jakby nie słowa, a zdjęcia same w poście były:)
    I choć ja sobie nie wyobrażam bez dziecka, cieszę się, że mieliście możliwość pobyć tylko we dwoje w takim cudownym miejscu:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa :)
      Powiedz mi dlaczego nie mogę Cię odwiedzać?

      Usuń
    2. Możesz:)
      Kliknij w mój nick przy komentarzu i przekieruje Cię w nowe miejsce:)

      Usuń
  2. takie wycieczki to zupełnie nie moje klimaty te plaże i wylegiwania się odpada zupełnie, zwariowałabym z nudy :) ale jak wiadomo każdy wypoczywa jak lubi :)) grunt że wycieczka się udała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiej nudy jak ja się ani przez chwilę nie nudziłam na 7 dni 3 spędziłam tak aktywnie, że zakwasów się nabawiłam :)

      Usuń