piątek, 24 sierpnia 2012

Nudą wieje ale zęby idą

Powiem krótko od kiedy siostra ma pojechała na wakacje nudzę się codziennie bowiem strasznie brakuje mi wspólnych spacerów a dodatkowo K. zmienili nagle zmiany i zamiast na noc chodzi na 14 do 22 więc nie widzimy się prawie wogóle bo w ciągu dnia go nie ma jak wraca ja udaje się spać a rano tylko chwilkę bo zazwyczaj jestem z małą cały czas i staram się wychodzić wcześniej jeszcze przed tym mocnym słońcem.

Tydzień poza nudą, która chyba jednak bardziej jest tęsknotą za dziewczynami starałam się wypełnić do granic możliwości a więc w niedzielę odwiedził nas chrzestny Martynki z żoną czyli moją kuzynką, wrócili z Chorwacji opaleni, wypoczęci i zadowoleni ( w końcu była to ich podróż poślubna).
Początek tygodnia spędziłam z mamą najpierw ja u niej następnego dnia ona u mnie razem z moją babcią, która dalej nosi gips bo złamana w sanatorium ręka nie chce się zrosnąć...
Tego dnia, kiedy one odwiedziły mnie i spędzałyśmy bardzo babski dzień przy garażu była również z nami moja sąsiadka z dołu o której często wspominam i to ona w czasie zabawy z małą ODKRYŁA, że moje DZIECKO ma PIERWSZEGO ZĘBA!
Strasznie chciałam żeby tą osobą była mama Martynki czyli ja i prawie codziennie od kiedy wszelkie znaki na niebie świadczyły o tym, że zęby idą spr. i jeden dzień tego nie zrobiłam a następnego dnia udało się spr. i odnaleźć tego wyczekanego jegomościa cioci G. :) Było to dokładnie 21 sierpnia w godzinach popołudniowych :)

Kolejne dwa dni spędziłam na popołudniowych spacerach z moimi kuzynkami i Marynki ciotkami przy czym każdego dnia z jedną, jedna z nich jest chrzestną małej więc jak już rodzice chrzestni małą odwiedzają to od razu zbiorowo haha.
Za to dziś rano pojechaliśmy z K. pozałatwiać ost. potrzebne nam dokumenty do spisania protokołu przedmałżeńskiego bo to już za tydzień... i oczywiście w USC okazało się, że ja nic nie załatwię od ręki tak jak K. bo urodziłam się w innym mieście o czym zawsze zapominam bowiem urodziłam się tam tylko i wyłącznie przypadkiem, mama rodziła w jednym szpitalu ale brakowało pustych łóżek a akcja porodowa się posuwała więc karetka wywiozła ją do najbliższej porodówki a co za tym idzie do innego miasta... I w poniedziałek jedziemy jeszcze raz...
A teraz moja ukochana jednozębna i czteromiesięczna, zajadająca słoiczki córeczka:
łóżeczkowy przyjaciel

 zdziwiona mina, kiedy mama otwiera na spacerze budę w wózku i widać drzewa...

5 komentarzy:

  1. Martynka boska jest :-)
    Ale ja tam widzę, że sie wcale nie nudzisz, ciągle ktoś Cię odwiedza:-)
    U mnie wszyscy mieszkają daleko więc lipa:( Gratuluję pierwszego zęba, mam nadzieję, że ząbkowanie nie daje w kość dziecku ani mamie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach zapomniałam:) pamiętam jakiego stresa miałam przed spisywaniem protokołu, a ksiądz prawie wszystko za nas wypełnił, mało sie pytał i poszło jak z płatka hehe
    A zaświadczenie z USC nie jest ważne 3 miesiące? Coś mi się kojarzy, że ksiądz kazał nam wziąć później to zaświadczenie, żeby potem było aktualne w dniu ślubu i po. A którego grudnia ślubujecie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ząbek pojawił się podobno szybko ale problemów jakiś większych nie było ani płaczu :)
    Ja na szczęście całą najbliższą rodzinę mam w jednym mieście i tylko w dwóch dzielnicach z czego w jednej mieszkam razem z większością :)
    1 grudnia mam ślub w czwartek idziemy spisać protokół bo to właśnie ma być na 3 miesiące przed terminem więc chyba pasuje :)

    OdpowiedzUsuń