środa, 7 listopada 2012

Już mi niosą...

Chciałoby się rzec, że już mi coś niosą ale... człowiek wszystko nosi sobie sam, no może poza węglem, który w miarę swojej możliwości do domu nosi K. żeby nam dupy nie zmarzły. 

Noszę sobie sama dziecko swoje całymi dniami (choć tak naprawdę to mało ją noszę), bo ona taka grzeczna i zajmuje się sama sobą albo w łóżeczku, albo na rozłożonym łóżku rodziców choć od kiedy zaczęła się kręcić i umiejętność przewracania widnieje już na horyzoncie to blokujemy ją poduszką albo kładziemy na podłodze na kocyku i pościeli żeby w razie opuszczania główki kontakt z ziemią nie był zbyt bolesny...

Noszę się ciągle z zamiarem uzupełnienia pamiętnika małej, mam na  myśli ten pamiątkowy album z pierwszego roku życia dziecka :D jakby ktoś miał wątpliwości jaki pamiętnik prowadzi moja córka :)

Noszę też dziecko do lekarza, choć na szczęście okazało się, że mała ma tylko katarek za to Nadi wzięło już na całego i ma biedna kwarantannę na antybiotyku :( dodatkowo nasza lekarka zbadała Tynę pod kątem alergii i dumnam z siebie bardzo bo pochwalono nas za dbanie o skórę i za jej wygląd (czyli, że idealny), pozwolono nam wprowadzić do diety małej kilka nowych rzeczy, więc wprowadzimy i zobaczymy co się będzie działo... choć mam wielką nadzieję, że nic albo tak jak do tej pory tylko początkowo wystąpią objawy, które zaraz potem znikną i już się nie pojawią przy danym składniku...

Noszę też kawy i herbaty bo jakoś tak niby sama w domu z małą bo K. po L4 wrócił do pracy na zmiany popołudniowe a tu babcie wpadną w sensie moja mama i moja babcia czyli babcia małej i prababcia lol wiem, wiem dużo tych babć... Dziś ciotki dwie nas odwiedziły i niespodziankę zrobiły bo się zasada wizyty nie spodziewała :)

Noszę pranie z łazienki na suszarkę, z suszarki na fotel, z fotela na deskę do prasowania i do szafek i tak co drugi dzień...

Noszę gąbkę do mycia naczyń (choć ją to akurat powinnam już sobie do ręki chyba przyszyć), nie wiem jak dwie osoby bo butelki Martyny nie liczę mogą robić dziennie pomycia na kilka razy ?

Noszę się też z zamiarem podopinania ślubnych spraw w miarę moich możliwości do końca w tym tygodniu bo wiadomo są takie rzeczy, na które nie mam wpływu bo przecież nie zmuszę orkiestry żeby wzięli kasę wcześniej skoro oni chcą w dzień wesela mieć zapłacone...

Także jak widać nic mi póki co nie niosą... jeszcze...
Tymczasem u baby one dwie i ona jedna :)
 

 I ona jedna

20 komentarzy:

  1. Pamiętam macie piec, czyli sami musicie palić, czy tak? Troszkę macie zamieszania.Dobrze, że do zdrowia wracacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mamy w pokoju wielki piec na węgiel niestety... do dziś się zastanawiam co mnie dziewczynę wychowaną na kaloryferach podkusiło na takie mieszkanie, na szczęście powoli myślimy o czymś większym...

      Usuń
  2. Mina na ostatnim zdjęciu-bezcenna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest mina z serii ,,Chodź i weź moją kaczkę jeśli się nie boisz :D"

      Usuń
    2. Zarąbista:)
      A w ogóle tytuł notki skojarzył mi się od razu z piosenką 2+1 i myślałam, że tę właśnie piosenkę wybrałaś na pierwszy taniec, a przecież tam jest "ja go nie kocham, taka jest prawda..." i już chciałam Ci napisać, żebyś pomyślała nad inną:)

      Usuń
    3. He, he nie, nie na pierwszy taniec mamy inną piosenkę :)

      Usuń
  3. A ja ledwo żyję z małym na rękach , w domu ciągle ryk i ryk, 10minut drzemki i ryk , zje i ryk, poleży 10 minut i ryk. Mam dość tych wrzasków , szczególnie, że jestem przemęczona i niewyspana, śpię po 3h na dobę, w dzień nie moge się zdrzemnąć bo mały po 10 minutach się wybudza:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Promyczku kochana współczuję a może nadszedł czas kolek?

      Usuń
  4. Nie to nie kolki , kolki wyeliminowaliśmy podając Mateuszkowi Bobotic , pomógł. Czytam własnie język niemowląt, zastosuję się do rad:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Promyczku zniknęłaś mi z listy kontaktów na gg odezwij się :*

    OdpowiedzUsuń
  6. oszzzzzzzz ja naiwna ... myślałam po tytule, że nam pokażesz ślubną kieckę ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. tez mielismy ogrzewanie kaflowe...w jednym pokoju jeszcze nawet stoi piec...rodzice zostawili jakby Ruscy gaz odcieli hehhe :) Mina na ostatnim zdjeciu obledna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc wiesz co przeżywam... choć tak jak mówię inaczej się tak mieszka komuś kto to zna a inaczej komuś kto żył sobie z kaloryferkami :)

      Usuń
  8. welon i suknie doniosą - spokojnie :) Ważne żebyś i ty cała i zdrowa siebie doniosła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święte słowa... wczoraj tak biegłam do małej z kuchni, że mało brakowało a noga w gipsie...

      Usuń
  9. Widzę zajęta mama, ale dajesz radę! Może znajdziesz czas, abyśmy się kiedyś spotkały na jakiejś kawie skoro zrobili tu sklep kolejowy?:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Rose jaki sklep kolejowy :)? Kawa? Bardzo chętnie jak tylko ta przedślubna gorączka się skończy :*

    OdpowiedzUsuń
  11. No dworzec, który dworcem nie jest ;) Może go w końcu zobaczę w najbliższych dniach... Daj znać jak będziesz wolna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmmm a może ty do mnie :)? Tak znalazłabym czas dużo szybciej bo poprostu bliżej :D

      Usuń