poniedziałek, 7 stycznia 2013

Serce matki...

Nowy Rok jest dla nas wyjątkowo męczący choć trwa dopiero tydzień :)
Bowiem nie było dnia, kiedy spędziliśmy dzień razem w domu korzystając z wolnego K.
Nowy Rok ja u mamy K. w domu odsypiał a wieczorem dostaliśmy zaproszenie do znajomych, gdzie widziałam najpiękniejszą póki co kuchnię moich marzeń do momentu, kiedy podali cenę...
Środa była dniem załatwiania bez załatwiania bowiem KAŻDE odwiedzone przez nas miejsce poza UM, nie przyniosło nam rozwiązania naszych spraw tylko odebrałam nowy dowód ale wiadomo koledzy i koleżanki postarali się, żeby był szybciej bo już grzecznie leżał i czekał :)
Gdyby mama i tata śmigali z miejsca w miejsce M. gościła się noworocznie na dole u cioci, u której mama z tatą spędzili popołudnie na kawusi :)
W czwartek wybrałam się do mojej cioci z M. na kawę, gdzie czekała na nas już moja kuzynka i moi rodzice, którzy też się tam gościli ale zanim mamy czas na przyjemności człowiek musi zrobić co do niego należy a więc obowiązek zawsze jest i my też grzecznie z M. udałyśmy się z drugą kuzynką do niej do pracy na USG piersi PÓKI CO WSZYSTKO OK! Uffff kamień z serca!
Pod koniec tygodnia czyli w piątek udało mi się jeszcze odwiedzić moją przyjaciółkę która póki co na ost. nogach po terminie siedzi w dwupaku a na małą wszystko już czeka łącznie z koleżanką w osobie mojej małej rzecz jasna. Taka wizja, one się przyjaźnią tak jak ich mamy ale wiem, że M. będzie miała specyficzny kontakt z Nadusią jak dobrze pójdzie bo z dziećmi to nigdy nie wiadomo...
Zaś wieczorem razem z małą udaliśmy się do tych samych znajomych u których bawiliśmy się na Sylwestra a tam już wszyscy wujkowie M. i ciocia z koleżanką jedną, trochę starszą ale A. się wygłupiała a M. się cieszyła więc jak widać różnica wieku i to spora między dziećmi na krótki okres też nie jest przeszkodą...
Sobota urodzinowo ( z życzeniami na w gości u babci mojego K. a teraz też już mojej :))
W niedzielę rano, kiedy tatuś siedział w szkole, my we dwie udałyśmy się do dziadków na kawę a że była tam też moja siostra z kawy zrobił się prawie obiad ale wróciłam do domu zjedliśmy obiad i udaliśmy się znowu w gości do kuzynki, gdzie jak K. wszedł na 4 p. z M. w foteliku potrzebował reanimacji haha. Teraz już wiem, że wymóg przy szukaniu mieszkania maks. II p. to BARDZO WAŻNA SPRAWA!
I MAMY DZIŚ PONIEDZIAŁEK JEDEN Z GORSZYCH DNI W MOIM ŻYCIU SERCE PRAWIE MI STANĘŁO, CIAŁO ODMÓWIŁO POSŁUSZEŃSTWA GDYBY NIE K. MIAŁABYM SPOTKANIE Z PODŁOGĄ A WSZYSTKO PO TYM JAK ZDAŁAM SOBIE SPRAWĘ WBIEGAJĄC DO POKOJU Z KUCHNI ZA K. KTÓRY WYDERZYŁ JAK POPARZONY, ŻE M. OTOCZONA WSZYSTKIMI PODUSZKAMI A MAMY ICH SPORO NIE WIADOMO JAK CUDEM PRZEMIEŚCIŁA SIĘ TAK, ŻE ZNALAZŁA SIĘ W JEDNYM WOLNYM MIEJSCU NA ŁÓŻKU PO DRUGIEJ STRONIE GDZIE JĄ ZOSTAWIŁAM I SPADŁA...
NAWET TERAZ CHCE MI SIĘ RYCZEĆ JAK O TYM PISZĘ... NA SZCZĘŚCIE POPŁAKAŁA TYLKO CHWILKĘ WYSTRASZONA NASZE ŁÓŻKO NIE JEST WYSOKIE TO MNIEJ NIŻ PÓŁ METRA WYSOKOŚCI, Z KTÓREJ SPADŁA CO NIE ZMIENIA FAKTU, ŻE NIENAWIDZĘ SAMEJ SIEBIE, ŻE JĄ TAM WOGÓLE ZOSTAWIŁAM I NIE DAŁAM TAM PODUSZKI CHOĆ Z DRUGIEJ STRONY NIE MOGŁAM PRZEWIDZIEĆ TEGO BO ONA NIGDY PRZY MNIE NAWET JAK LEŻAŁA PO DWIE GODZINY PRZY MNIE NIE POKULAŁA SIĘ TAK DALEKO A TU NIE BYŁO MNIE DOSŁOWNIE 3 MIN. ZA TO POTEM PRZEŻYŁAM NAJGORSZE SEK. W ŻYCIU I TEN NIEWYOBRAŻALNY STRACH O DZIECKO...
BOŻE DZIĘKUJE CI... I NIGDY WIĘCEJ MAM NADZIEJĘ...
A TERAZ UCIEKAM ZAJRZEĆ DO NIEJ I SPAĆ BO Z NERWÓW GŁOWA MI PĘKA :(
 

6 komentarzy:

  1. lepiej rozłóż jej kocyk na podłodze i niech tam śmiga. Zawsze bezpieczniej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od wczoraj tylko podłoga na piankowych puzzlach i łóżeczko...

      Usuń
  2. II piętro i bez pieców ! :) co do "wypadku" małej to nie raz jeszcze coś wywinie czego nie upilnujesz bo nie masz najmniejszych szans. Dzieci tak już mają, że czasem wyrżną orła ... nie przejmuj się nic jej nie będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie:) Wiem,że jeszcze nieraz będzie BAM ale upadek z łóżka brzmi strasznie nie sądzisz? Dla mnie była to kilkusekundowa tragedia... i ten strach że coś się jej stało albo wizje tego co mogło się stać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie gorzej brzmiało jak sobie Marecki Mleczkowej zwalił telewizor na plecy (ufff nic się nie stało) albo jak moja siostra w wieku 5 lat zrzuciła na siebie cały segment meblościanki bo się zawiesiła na drzwiczkach. Takie tam spadanie z łóżka to jest chleb codzienny ;D

      Usuń
    2. Fakt brzmi naprawdę groźnie... zwłaszcza TV bo przecież szkło...

      Usuń