niedziela, 9 grudnia 2012

01.12.2012 cz. II i inne

Jako żona jestem i mam się dobrze powoli wróciliśmy do naszego codziennego, zwykłego życia takie sprzed ślubu i wiecie co nic się nie zmieniło po wypowiedzeniu tego sakramentalnego TAK. Mam na myśli oczywiście nas samych bo pod kątem urzędowym i kościelnym wiadomo jesteśmy już teraz tak jak być powinno rodziną i nie ,,grzeszymy". Do wesela jeszcze wrócę jak dostanę już zdjęcia (obiecuję)!

Zaś jeśli chodzi o sprawy nieślubne bo przecież życie toczy się dalej... Jedzenia i nie tylko zostało nam tyle, że pozamrażałam i zjadłam ja, nasze mamy i babcie plus siostra i jeszcze sporo poszło do kosza na śmieci bo zaczęło się szybko psuć, wiadomo nie wszystko można przechowywać dłużej...
Oficjalnie odnotowałam we wszystkich urzędach, że zostałam panią F. czekam na nowy dowód, z prawem jazdy chwilowo się wstrzymałam i czeka mnie jeszcze wycieczka do mojej spółdzielni i wymiana karty z NFZ.

Mamy za sobą już nasz reportaż ślubny w plenerze, który trwał prawie cały dzień, gdzie w międzyczasie ja dwa razy zamieniłam się w sopel lodu, trzy razy zmieniałam nakrycie głowy, kilka razy buty, wypiłam pyszne Latte zjadłam mega pysznego amerykańskiego burgera ze 100% wołowiny w knajpie kumpla (między innymi tam robiliśmy zdjęcia), które pokaże jak tylko będą w moim posiadaniu :) Nasze BUBU siedziało sobie u babci i grzało swoej małe 4 litery a wieczorem pojechało z mamą i tatą do ciotki na kolację, która miała być naszym obiadem a więc biały żurek robiony przez szwagra, łódzki całkiem inny niż nasz śląski ale PYSZNY! I ja potem ze względu na brak naszej obecności w domu na noc udałam się do rodziców bo w naszym mieszkaniu nie napalone a temp sięgała chyba 15 stopni więc trochę za zimno dla dziecka...
WSPOMINAŁAM JUŻ, ŻE NIE ZNOSZĘ ZIMY! I SWOJEGO MIESZKANIA O TEJ PORZE ROKU, NAJCHĘTNIEJ BYM SIADŁA I PŁAKAŁA! TĘSKNIĘ ZA KALORYFEREM I CIEPŁEM NA ZAWOŁANIE ALE JESZCZE KILAK M-CY JAK SIĘ UDA, KILKA M-CY... POWTARZAM TO JAK MANTRĘ...

I wiecie co Mikołaj przecież był :D U nas też przecież wiadomo, że i M. i mama grzeczne były cały rok :)
M. stała się posiadaczką:
-nowych zabawek
-kolorowych rajstopek o rozm. większym niż nosi Nadi hihi
-ślicznej bluzeczki (jak wyżej)
-funduszy na swoje małe potrzeby, które oczywiście czekają na swoją chwilę w mamy portfelu
-i ślicznego dużego zrobionego na drutach królika, który to zrobiła dla małej dzielna i zdolna ciocia G. z dołu :)

[*] niestety jak to w życiu bywa jest czas na zabawę i wesela ale przychodzi też czas, kiedy trzeba kogoś pożegnać i tak też w piątek w swoją ostatnią drogę udał się dziadek mojej ukochanej kuzynki, straszne jest to, że mój wujek a jej tata przyleciał na mój ślub z pracy i zaraz po nim wrócił do Niemiec a dzień po powrocie dostał taką wiadomość i znowu musiał na szybko wrócić do Polski... a jeszcze kilka dni temu śmiałam się jak rozwoziliśmy kołocz, ze jaki on tam stary...

*

Nawet nie wiem kiedy ale zdałam sobie sprawę, że dziś 9 grudzień i wiecie co? Dokładnie 13 lat temu K. pocałował mnie po razy pierwszy :D
Teraz mamy wspólne nazwisko, mieszkanie, najpiękniejszy prezent od losu czyli naszą małą, wyjątkową M. która ząbkuje na całego i aktualnie wybija się jej 6 zębów jednocześnie więc marudzimy i gorączkujemy trochę..., mamy siebie a to najważniejsze i kto wie, może kiedyś za jakiś czas jeśli los tak zechce będzie nas więcej :)
Póki co mama czyli ja ogarniałam w piątek i w sobotę nasze małe gniazdko pod kątem świat czyli WIELKIE porządki w szafkach i pomieszczenie za pomieszczeniem szorowałam, czyściłam i pucowałam... na koniec skromnie bo jakoś poszłam w minimalizm postawiłam tu i tam coś świątecznego i jeszcze pokojowe okno na mnie czeka i zmiana pościeli i jestem gotowa :)
Zrezygnowałam w tym roku z naszej choinki bo zabiera sporo miejsca na szafce i sypia się z niej brokat a ja i tak przy piecu mam sporo wycierania i odkurzania więc choinkę owszem mamy ale taką małą ozdobną w moich ulubionych fioletach a tam gdzie stała nasza zielona stoją fioletowe krzaki a na nich kilka naszych bombeczek :)
W sumie i tak całe święta jesteśmy poza domem więc choinki będą u jednej i drugiej babci a M. jeszcze nie wie co i jak tylko będzie patrzeć bo kolorowe i świeci...

Powoli planuję prezenty dla mojej jej teraz starej i nowej rodziny i z listy:
-Martynka
-moja mama
-mama K.
-mój tata
-tata K.
-moja babcia
-dwie babcie K.
-moja siostra
-szwagier
-Nadi
-wujek K.
-sąsiedzi z dołu
-K.
skreślić już mogę K. i Nadi i wstępnie wiem co chcę dla M. ale jeszcze to przemyśleć muszę...

*

póki co...
nasza fontanna

jeden z ulubionych prezentów a raczej pomysłów na prezent, bo że im się tam chciało zwijać hihi

mój bukiet

MOJA M. i ja w nowej odsłonie bo wczoraj zaliczyłam jeszcze fryzjera...

 

11 komentarzy:

  1. zacznę od końca: bardzo korzystna fryzurka :)), prezent w postaci zrolowanych 10 zł chyba przechwycę bo fajny (na razie nie mam gdzie go użyć no ale) a prezenty też już po części mam, został mi w zasadzie tylko Lu no i coś dla Szwagra na urodziny ;0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BTW: w opisie po prawej stronie czas zmienić "narzeczona" na żona ;D

      Usuń
    2. Dzięki Polly :) Ja też z przyjemnością patrzę w lustro przede wszystkim dlatego, że jest ich mniej... :)
      Co racja to racja co do tej żony hihi.

      Usuń
  2. Fajny pomysł z tymi 10-złotówkami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł mega chyba sama go kiedyś poślę dalej:D

      Usuń
  3. su[per ta nowa fryzurka :) ślicznie wyglądasz :)) mnie to ten stolik z prawej zainteresował :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katrin mówisz po prawej to wpadaj do Z. mam tego jeszcze sporo :)

      Usuń
  4. Moja sesja po ślubie na szczęście nie trwała ą tak długo, ale tez było nam zimno. Mleczko miął kalesony a ja grube czarne rajtki pod suknią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też fotografka po czasie mówi: ,,Mogłaś ubrać rajstopy ciepłe i tak ich raczej nie będzie widać..." hihi

      Usuń
  5. W plenerze? I nie zamarzłaś? Fryzurka lepsza od poprzedniej zdecydowanie!

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie jakoś udało się nie zamienić w sopelek ale ręce bolały mnie z zimną pół dnia...

    OdpowiedzUsuń